Zależy, jaka. Pamiętam, jak w niesławnej polskiej wersji Naruto w niektórych scenach została nałożona cenzura na dziadka trzeciego Hokage, gdyż czasami palił sobie fajkę. Było to o tyle śmieszne, że taki choćby Tata Muminka w dobranockach fajkę sobie często palił, a nikt z tego dramy nie robił...
A tak mówiąc o niepopadającej w skrajność cenzurze, to akurat nie przepadam za brutalnymi/fanserwiśnymi scenami, więc dla mnie mogą je sobie cenzurować, ile chcą, ale rozumiem, że jednak większość ludzi taka cenzura drażni, więc.

Po prostu oglądając anime fanserwisowe z cenzurą ogląda się wersję niepełnowartościową i głównie to denerwuje.

Tu się zgodzę. Jakby nie patrzeć, ecchi bez pantsu jest jak komedia bez gagów, cel gatunku diabli biorą

Pantsu to już przeszłość. :) Teraz w ecchi są lepsze rzeczy. I tak najbardziej lubię zdania z podtekstami erotycznymi. :)

W Turcji cenzurę "papierosów" rozwiązano tak: youtu.be/KUKUvH3hEMI. A polską wersję Naruto cenzurowali nie Polacy a Anglicy (albo hamerykanie, kij ich tam wie..).

Trochę denerwująca jest cenzura ran. Jak np miało to miejsce w Umineko czy obecnie w Sankarea.

Denerwuje mnie każda cenzura (choć niektóre można zrozumieć).

Natomiast cenzura w anime z fanserwisem/przemocą/ecchi jest mniej denerwująca od cenzury w typowych erotycznych anime. A wiecie dlaczego ?

Odnośnie zwykłych anime to wystarczy poczekać kilka miesięcy na wersję Blu-Ray i będzie bez cenzury.

Natomiast w erotykach jest zawsze cenzura (mozaika/zamazywanie) więc zarówno na DVD jak i Blu-Ray

Kurde co się porobiło żeby tomowi należał się plus.

Ale w ecchi nie ma cipy gołej i pewnie daltego nie ma też cenzury. A Japończycy to ludzie moralni inaczej. Chcą dużo cip, ale musza mieć kwadraciki.

Jaki jest w ogóle sens tworzenia pornola z wielkim kwadratem na waginie? Ktoś wierzy, że dla walorów artystycznych, albo fabuły? Da fuck?

To się nazywa mozaika, czyli mnóstwo małych (lub większych) punkcików. W eroge jest tak samo, ale tam są zazwyczaj statyczne grafiki, więc mniej to przeszkadza.

W ecchi nie pokazują dokładnie miejsc intymnych, więc co logicznie nie muszą ich cenzurować (na BD). :)

Tak naprawdę to w anime mogą nawet pokazać włosy łonowe bez cenzury, ale jakoś tego nie robią. Jak pokazują dziewczyny w całości bez ubrania to są zawsze w 100 procentach łyse tam na dole. :)
Perfect Blue (akty) to pewien wyjątek, ale to był film, a nie seria.

Cenzurować muszą jedynie same miejsca intymne.

W seriach tv prawie zawsze tak (z nielicznymi wyjątkami animców ze świetną fabułą, ale w których uważam, że niepotrzebnie przegięto z przemocą), natomiast w hentajach... zależy, bo przy niektórych wersje bez cenzury wyglądały już tak tandetnie, że wolałbym, aby tą cenzurę tam zostawili :P.

Jeszcze kilka lat temu były hentaje bez cenzury (licencje na zachód), a obecnie nie ma już żadnych (coś się zmieniło w prawie).

To co odpieprzali w Mirai Nikki było drażniące ( czarne plamy...)

Ta, już naprawdę mogli wymyślić coś lepszego. Aczkolwiek w przypadku tego anime bardzo często miałam ochotę na to, żeby taka czarna plama pokryła cały ekran, by się żal nie wylewał z niego wiadrami...

To jeszcze nic. Wystarczy Blood-C obejrzeć. Tam to co chwilę cały ekran był czarny.

Już od dawna jest wersja Blood-C bez cenzury. Oglądałem to anime jakiś czas temu w wersji Blu-Ray.

Najgłupsza cenzura to była w Level C. Oglądało się to z pikselozą na genitaliach, po czym jak się oglądnęło bez pikselozy okazało się, że genitalia są niewidzialne. Więc w sumie lepiej było oglądać z cenzurą, bo przynajmniej miało się nadzieję, że coś tam jest.

Ja od dawna oglądam w 90 procentach przypadków wersje Blu-Ray.
Róbcie tak samo to nie będziecie narzekać na cenzurę.
Oczywiście trzeba poczekać przynajmniej te kilka miesięcy (wychodzą 2-3 odcinki co miesiąc).

Wkurzająca cenzura to była w Deadman Wonderland - już pomijam fakt, że samo anime było średnie (manga jakoś tak lepiej się trzyma kupy), to jeszcze te zaciemnienia (?), przez które nic nie było widać... Na obecną chwilę to jedyny tytuł, w którym cenzura mnie po prostu dobijała.

Deadman Wonderland to było akurat niezłe anime, ale miało dwie podstawowe wady:

1. Beznadziejny (irytujący) główny bohater
2. Brak zakończenia (w ogóle fabuła niewiele się posunęła do przodu).

Denerwuje mnie cenzura w COAT WESTACH i innych produkcjach yaoi. :C

Ogólnie to jestem przeciwko jakiejkolwiek cenzurze, ale prawda jest taka, że w nielicznych przypadkach może ona wyjść produkcji na dobre. Ot, chociażby Mezzo forte w wersji z wyciętymi pornoscenkami, ale za to z dodatkowymi dwudziestoma minutami fabuły jest lepsze niż ta oryginalna pornowersja. Ale to bardziej wyjątek potwierdzający regułę.

TAK!
Nie mówię już o Naruto czy DB w polskiej telewizji...
Ja mówię o anime, które w necie widzę...
Znalazłam raz wersję Kaichou wa Maid-sama z ocenzurowaną sceną pocałunku Misaki i Usuiego! Myślałam, że mnie trafi >.>

Pocałunków w anime nie cenzurują.

W ww. Kaichou był jeden ocenzurowany pocałunek dwóch chłopaków ^^" Chociaż może to i lepiej...

Dlaczego? Przyznam szczerze, że zaczyna mnie powoli irytować "ukrywanie" homoseksualistów w serialach animowanych. Dzieciaki powinny wiedzieć, że tacy ludzie istnieją i że to nie jest wcale nic nadzwyczajnego i deprawującego moralnie. W takim "6 w pracy" (czy "6teen" jak to woli), serialu prosto z Kanady, kilka razy pojawiał się temat odnośnie homoseksualizmu, nawet była jedna postać, która się przyznała do bycia "homo". I co? Serial zdobył niemałą popularność, nawet w Polsce. Więc naprawdę nie wiem, w czym jest problem. Ja nie mówię tu o jakiś namiętnych scenach, bo takich nawet nie ma między heteroseksualistami, ale samo wprowadzenie wątku romantycznego, nawet BARDZO subtelnego między osobami tej samej płci powinny, czy po prostu mogłyby się pojawiać... Wtedy może młodsi widzowie trochę "lizną" tematu i może co nieco "zrozumieją". Albo przynajmniej "przywykną".

Ale od pocałunków między mężczyznami są Shounen Ai albo Yaoi.

seksualność ludzka nie dzieli się według gatunków anime. Generalnie, moim zdaniem, powstanie podgatunkow yaoi/shounen ai czy yuri/shojo ai jako romansów oddzielnych od jakiś tam shojo czy obyczajówek jest bzdurą zakrawającą o nietolerancję. Niestety, ale te serie są mizoginistyczne lub w inny sposób seksistowskie, także w stosunku do osób homoseksualnych. Miłość to miłość. To trochę tak, jakby powstawały osobne nazwy i rodzaje serii o miłości osób ras żółtych, czarnych i białych. No bzdura totalna.

Formalnie to podział na yaoi/shounen ai czy yuri/shojo ai nie istnieje w Japonii, tam jest tylko yuri i yaoi.
To amerykanie postanowili sobie je podzielić na te "niewinne" i na te bardziej nastawione na erotykę.

Tak to jest. Podobnie nie istnieją takie gatunki anime (mang, gier) jak hentai i ecchi.

W pewnym sensie istnieją...
Wikipedia:"Słowo ecchi jest neologizmem japońskim, utworzonym od angielskiej wymowy litery "H", która z kolei jest pierwszą literą fonetycznego zapisu słowa hentai."

Słowo ecchi jest używane w kontekście seksu i na kogoś chociażby lekko perwersyjnego. A hentai to po prostu zboczony, dziwny itp.

Japończycy na każdą erotykę mówią ero, a potem dodają kolejną część w zależności od tego czy to magazyny, komiksy, gry, filmy itp.

Nie w oryginalnych odcinkach. Ale znalazłam wersję z jakiejś telewizji i fragment z normalnym pocałunkiem był wycięty... >.>"

nieee.. wcale *fap fap fap*

Wszędzie mnie wkurza cenzura ;D