kurcze a ja bez kasy T^T

nieno ja również mam kryzys finansowy^^

ani trochę nie obczajam fenomenu j-muzyki...

Przyznam się, że ja trochę też...

Ja również. Gdzie japońcom do Queenu, Gun's and Roses czy Beatlesów...

Pieprzysz żeby pieprzyć czy ci za to płacą? Dlaczego mówisz o czymś o czym nie masz bladego pojęcia, hm? Może ci się nie podobać jmusic - sram na to, ale takiego debilizmu jaki ty prezentujesz nie zniosę... Niby jakim prawem zarzucasz że muzyka amerykańska > japońska, co? Równie dobrze mogę powiedzieć że rock > hh, ale na Boga, czy to oznacza że w rzeczywistości tak jest? każdy ma inny gust i to że ty uważasz muzykę jap. za coś gorszego od reszty świata wcale nie oznacza że tak jest ba, udowadnia jedynie żeś ignorant synku :)

Zdałeś gimnazjum? Bodajże uczyli tam argumentowania swoich wypocin, więc słucham, postawiłeś tezę - czekamy na argumenty.

PS.
Jak już lecisz komerchą to mogłeś wpisać także toczące się głazy x) Przypominasz mi tych fanboyów od x360 i ps3... Każdy uważa że ten co akurat on wybrał jest NAJLEPSZYM wyborem dla całej ludzkości, i nie da sobie na spokojnie wytłumaczyć że się myli.

Taak, Queen i The Beatles to sa bardzooo amerykanskie zespoly. I bardzo komercyjne, szczegolnie teraz ;>

Akurat tutaj Krzych ma racje, ja nie znam zadnych japonskich zespolow, ktore zrobily by na swiecie taka "kariere" jak np. Queen czy The Beatles. Jedyny taki zespol, ktory sobie przypominam to X-Japan i moze z J-Popu Ayumi Hamasaki.

Strzelałem i nie trafiłem.

Shoko Asahara również był bardzo popularny... To że ktoś (artysta, zespół) nie odnosi sukcesu na rynku międzynarodowym bądź w ogóle nie zostaje zauważony, nie oznacza że muzyka którą tworzy jest tak naprawdę gorsza od grup którym powiodło się, nie? Np. ja nie rozumiem jakim cudem taki baaardzo przeciętny Linkin Park zgarnia taką widownie i tak dobrze idzie im sprzedaż płyt, to jakaś paranoja. Przecież o wiele bardziej utalentowanych grajków można wyłapać nawet na youtube, sprawdźcie sobie chociażby boya o nicku "ginjineko". Kawałki które sam stworzył przebijają to co nabazgrał LP, ale cóż począć...

Wracając do tego co pisałem wcześniej, wg. was popularność w muzyce odzwierciedla to kto gra "lepszą muzę"? Taki gość z youtube jest gorszym muzykiem (chodź nie wiem jakby nie wymiatał, jak charyzmatyczny i z jakim feelingiem nie grał) ponieważ nie wielbią go miliony? O to wasza teoria? Przecież jest mnóstwo ludzi którzy są wyjątkowi w tym co robią lecz pozostają w cieniu... Tłumy często są ślepe, podążanie za nimi wcale nie jest najlepszym wyjściem, wystarczy spojrzeć na historię.

Ogólnie ciężko mówić lepsze/gorsze jeśli chodzi o muzykę, dlatego lepiej być ostrożnym z tymi słowami.

Aj waj, Linkin Park przykładem na całe zło. Cóż to kurwa za argument? Wiele lat popularności Beatlesów, wiele pokoleń ich słuchających, ich wpływ na kulturę nie jest ważne bo Linkin Park gra i śpiewa. O czym my tu rozmawiamy - czy my tu w ogóle rozmawiamy czy tylko się prężymy?
Pardon, można wiedzieć jak fenomen j-muzyki przerasta fenomen przykładowych Beatlesów i w którym miejscu bo się chyba nie zorientowałem. A już nie ogarniam fanboyzmu walczącego - zwłaszcza gdy się napina nie czytając co komentują.
Gracjan Roztocki też nie odnosi sukcesu międzynarodowego - i choć jest on popularny w niektórych kręgach nie śmiem uznawać te kręgi za elitarne. Pewnikiem facet musi być zbyt genialny dlatego masy (a także i ja) się na nim nie poznały.

nie jestem pewna czy ty wiesz jaka jest różnica między "popularnością" i Popularnością. Bo są zespoły które są popularne bo na to zasłużyły a są takie które są popularne bo zostały wypromowane. Z tego co wiem o japońskiej muzyce to znakomita większość tam zalicza się do tej drugiej. Pewnie są wyjątki, temu nie przeczę ;)

A to, ze jakiś koleś na youtubie wymiata fajnie na gitarze nie ma żadnego znaczenia. Czy będzie on pamiętany za 10, 20, 50 lat? Szczerze wątpię. Tylko niektórym jest to dane: ludziom z iskrą geniuszu i charyzmą. I wybacz ale osobiście nie widzę w tej grupie żadnego współczesnego muzyka japońskiego...jeśli się mylę, dawać mi linki na youtube :P

Tu nie chodzi o to, ze to co popularne jest lepsze. Ale o pewna epickosc zespolow. Cos co sprawia, ze Ci ludzie tworza historie. Znam wiele zespolow, ktore sa genialne, ale nie tworza historii. Nie znaczy to, ze sa zle.

Niestety duza czesc Japonskiej muzy to kicz i tandeta. Taka specyfika kraju moim zdaniem.

Uważaj, bo ci jeszcze żyłka pęknie :D . I cóż wtedy zrobisz, nieboże? W ogóle - po co te nerwy? Jakoś nikogo się nie czepiam za to, jakiej muzyki słucha, w ogóle mnie to nie interesuje, a za brak zachwytów nad japońskimi utworami jakiś neofita tej twórczości dostaje piany.

Tłumaczyć dlaczego lubię te inne zespoły i wykonawców to ja bym mógł. Ale jakoś nie widzę, żeby było dla kogo to robić.

Dla ciebie mała dyskusja to pękanie żyłki? Oo

Czy ty naprawdę jesteś taki głupi? Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć to co napisałem? Nie wiem czy zauważyłeś ale praktycznie w ogóle nie poruszałem tematu jmusic, stwierdzałem jedynie fakty odnoszące się do samej muzyki i do tego że popularność nie jest żadnym wyznacznikiem. I jak już napisałem, szczam na to czy lubisz japońców czy nie, czy podoba ci się ich twórczość czy nie, ale napisałeś cytuję: "Gdzie japońcom do Queenu, Gun's and Roses czy Beatlesów..." Co jest totalną bzdurą, wyjaśnienie masz w moich poprzednich "postach". Błagam, uruchom musk zanim z niego skorzystasz, jeśli można to tak nazwać... Powtórzę specjalnie dla ciebie misq: "a za brak zachwytów nad japońskimi utworami jakiś neofita tej twórczości dostaje piany." bynajmniej nie o to mnie się rozchodzi, twoje gusta, twoje uszy, twoja dusza - słuchaj sobie czego chcesz, ale nie wmawiaj głupot typu reszta świata > Japonia (pod względem muzycznym). Huh, ciekawe czy dotarło Oo

Dla ciebie mała dyskusja to pękanie żyłki?

W twoim wypadku - tak. Napisałem, że preferuję muzykę zachodnią - i dla ciebie już jest to zbrodnia. Już ci się nie podoba, że można cenić jednych artystów bardziej od innych. A już w ogóle niedopuszczalne jest napisane, że preferuje się właśnie tych zachodnich od japońskich.

Twoja reakcja jest dla mnie zupełnie niewspółmierna do tego co napisałem. Bo ja się nikogo nie czepiam, mam jedynie swoje gusta i dałem temu wyraz. Tego już nie zdzierżyłeś.

Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć to co napisałem?

Dałeś do zrozumienia, że jesteś pieniaczem, który wyskakuje z mordą, jak tylko przedstawi się swój gust muzyczny, który będzie odmienny od twojego.

Nie wiem czy zauważyłeś ale praktycznie w ogóle nie poruszałem tematu jmusic, stwierdzałem jedynie fakty odnoszące się do samej muzyki i do tego że popularność nie jest żadnym wyznacznikiem.

Tak, ale to jest podejście osoby, która uważa, że może być obiektywna, podczas gdy gust muzyczny jest kwestią całkowicie SUBIEKTYWNĄ. Po za tym ja preferuje zachodnie utwory za to co one mówią i w jakich okolicznościach one powstawały - a to, że są one popularne, to dla mnie zupełnie nieistotne. Ważne, żeby mi się podobały.

Powtórzę specjalnie dla ciebie misq: "a za brak zachwytów nad japońskimi utworami jakiś neofita tej twórczości dostaje piany." bynajmniej nie o to mnie się rozchodzi, twoje gusta, twoje uszy, twoja dusza - słuchaj sobie czego chcesz, ale nie wmawiaj głupot typu reszta świata > Japonia (pod względem muzycznym).

Czyli bawisz się w cenzora, który będzie jechał po wszystkich, którzy będą mówili, że wolą jeden rodzaj muzyki od drugiego i ten który oni preferują jest lepszy. Nie mogą tego zrobić, bo ty im zabraniasz. Bo tobie to nie pasuje. Bo można jedynie mówić: "wszysztkie rodzaje muszyki są tag samo doble i żaden nie jest lepszy od drugiego i oczywiście nie uleka wątpliwoszciom, że "1000 words" Kody Kumi znajdzie takie same miejszce w historii muzyki jak "imagine" czy "tears of heaven"."

Huh, ciekawe czy dotarło.

Nie dociera do mnie robienie z poprawności politycznej karykatury, przez którą nie mogę wyrażać swoich opinii.

W moim odczuciu rozchodzi się wyłącznie o to, że napisałeś:
"not-japan > japan"
zamiast
"IMO not-japan > japan"
:P

A w moim odczuciu kolega szczekoczulki rzuca miesem na lewo i prawo i twierdzi, ze to normalna dyskusja.

A czy to nie jest oczywiste, że wyraża się własne zdanie, gdy podpisuje się to własnym nazwiskiem/ksywką? :O

Zapraszam do mnie na terapię

Jeżyków nie starczy dla wszystkich.

Ale wyciagnales batalie... IMHO nie mozna porownywac takich zespolow do j-music, bo to nie ten kaliber. Zapodales geniuszami [Mercury, Beatlesi; G'n'R - nie do konca], a raczej trzebaby wziac artystow zachodnich na tym samym pulapie i wtedy porownac osiagi i sukcesy. :)

Generalnie muzyka zachodnia cieszy sie wieksza popularnoscia, bo nie jest tak hermetyczna jak japonska. I tu jest caly widz. :]

Ale jest jeden japonski muzyczny geniusz - Yoko Kanno! :d

A Kajiura Yuki to co ? Takie chociażby Noir... A co do tej niby niehermetyczności zachodniej muzyki, to niezbyt się zgadzam, bo z amerykańskiej muzyki do tej pory nie natrafiłem na nic, co by mnie naprawdę porwało. A nieco bliżej na zachód to tylko The Prodigy... ( i jeszcze mało znane "Ping Pong Bitches" ( zresztą miały małą kolaborację z Prodigy) ale jest tylko jeden album i nawet nie został wydany w Polsce :/ )

Bo Kajiura to w ogóle w swoim zawodzie geniusz. A OST z Tsubasy to w ogóle zasługuje CONAJMNIEJ na Oscara.

Najlepiej na Nobla od razu.

Czemu nie. Teraz o Nobla łatwo xD

Pokojowego Nobla za to, że skomponowała utwory do Tsubasy w swoim pokoju.

Wiesz, nie słucham ani Britney Spears, ani Avril Lavine, ani z naszego podwórka - Dody, więc ciężko mi porównywać :D .

Sa dobre kawalki j-musicowe jak i totalne crapy. Jak z kazdym rodzajem muzyki.

Bo tego fenomenu nie ma. Muzycy japońscy jak to muzycy - są lepsi i gorsi. Upieram się przy tym, że muzyka z Japonii nie rózni się w istocie niczym od muzyki spoza tego kraju. Kicz jest w Japonii, kicz jest również wszędzie indziej na świecie.

Na tle powyższego spór Japonia vs. reszta świata jest raczej bez sensu, podobnie jak preferowanie muzyki z czy spoza tego kraju.

Ale to też kwestia punktu widzenia. Widzimy Japonię jako fascynaci. Z japońskiej muzyki rockowej popularne jest u nas Gazette i Dir en Grey, a w Japonii na największych rockowych festiwalach typu Fuji Rock czy Rising Sun Rock występują takie grupy jak Yura Yura Teikoku czy Eastern Youth - o których u nas nie słyszano, a chociaż nie w kręgach fascynatów.

Kolejna kwestia: są muzycy japońscy, którzy wywarli wpływ na muzykę na świecie. Wystarczy wymienić DJ Krush'a, który był pionerem trip-hopu obok DJ Shadow'a. W odpowiednich kręgach znane są rozmaite japońskie formacje, jak Boredoms, Yellow Magic Orchestra czy Kyoto Jazz Massive. Nie porównuję oczywiście tych grup do Beatelsów (a swoją drogą, boom na muzykę rockową zaczął się w Japonii właśnie od nich) czy innych światowych legend.

Nie będę zmuszał do wielbienia artystów japońskich - wręcz przeciwnie, zachęcam do obiektywizmu, odrzucenia elitarności i zainteresowania się japońską sceną muzyczną tak po prostu.

No, wreszcie coś z sensem.

Mogliby wydać jakieś OST-y...

DIR EN GREY! *wrzaskun fana*
Ale kasy brak ;o;

Hmm, to może w końcu doczekam się czegoś Yousei Teikoku ? Chociaż to chyba za mało popularne...

Też byłbym za, ale to chyba byłoby zbyt cudowne, aby było prawdziwe... choć z drugiej strony jak potrafią wydać płytkę tak mało znanej formacji jak BALZAC, to szanse chyba rosną :).

Za drogo jak dla mnie. Za tą cenę mam prawie całą dyskografię zespołu Godsmack i to właśnie prędzej zakupię :P

Ciekawe czy wydadzą coś Gazetek czy Nightmare... Było by miło

mój mózg domaga sie An Cafe o.O"