Niusy Teksty Galerie Plikownia |
„Kanokon” — cień dobrej produkcjiIfrexalis Pewnie niejeden fan animacji twierdzi, że wszystko co widział stało na dobrym poziomie, że było warte czasu poświęconego na oglądanie. Niedawno sam do tej grupy mogłem się zaliczyć. Dobrą passę przerwała w moim wypadku seria „Kanokon” — anime powstałe dzięki studiu Xebec, na podstawie powieści Katsumi Nishino o tym samym tytule. Co za dużo, to niezdrowoNagłówek tego paragrafu dobrze opisuje wartość merytoryczną opisywanej produkcji. Czasy współczesne, jakieś miasto, liceum i jego uczniowie — to już znamy. Część uczniów to tak naprawdę yōkai (demony, duchy) w ukryciu, a część to typowi zjadacze chleba, którzy w dodatku nie mają pojęcia z kim, a raczej z czym „sąsiadują” w klasach. Akcja startuje kiedy w mieścinie pojawia się nowy uczeń — zwie się on Kōta Oyamada i z wyglądu, z głosu oraz z zachowania przypomina raczej dziesięciolatka, niż osobę mającą rozpocząć pobieranie nauk w szkole średniej. Co więcej, jest też bardzo nieśmiały i sentymentalny — kiedy tylko może, wraca myślami do swojego domu na wsi, gdzie zostawił między innymi ukochanego dziadka. Idąc na swoje pierwsze zajęcia spotyka na moście Chizuru Minamoto. To pociąga za sobą naprawdę wiele konsekwencji, gdyż ta zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Chizuru jest drugoklasistką, ale raczej niezbyt przykłada się do zajęć lekcyjnych. Bardziej przypomina modelkę niż studentkę (ma na tyle wyostrzone kobiece cechy, że niejaka Pamela widząc ją zaczęłaby myśleć o samobójstwie). Co więcej, jest zupełnym przeciwieństwem Oyamady — jest bardzo pewna siebie i swojej urody, momentami absolutnie bezwstydna, można powiedzieć nawet, że nieokiełznana. Chizuru chodzi wszędzie za obiektem swego pożądania i wszędzie widzi okazję, aby zdjąć ubranie (nie tylko swoje). Tym sposobem szybko demaskuje się: dla chłopaka staje się jasne, że prześladująca go dziewczyna w rzeczywistości jest lisim demonem. Trzeba nadmienić, że żaden yōkai z liceum nie jest agresywny w stosunku do zwykłych ludzi. Producenci od razu wyjaśnili rolę Oyamady w anime — bo nie ma co ukrywać, że jego osoba jest wyjątkowo nudna. Kōta czule całując Minamoto łączy się z nią (dosłownie) i tak powstaje jedna superpostać, która jest zdolna łoić tyłki wszystkich napotkanych wrogów. Zdarza się to nader często, bo spokojnie tu nie jest i co jakiś czas zjawia się kolejna tajemnicza i potężna (w jakiejś dziedzinie) persona, praktycznie zawsze mająca jakiś niedokończony interes albo z Minamoto, albo z Oyamadą. Krótko mówiąc 75% fabuły (w zaokrągleniu) sprowadza się do formuły dziwna miłość + źli kolesie, których trzeba pokonać. Żeby widz nie zasnął za szybko, ekipa dołożyła także kilka innych postaci, z nich wszystkich można wyłuskać cztery konkretne: brata Chizuru — Tayurę (dość bezbarwny, jego działania nie przynoszą praktycznie żadnych zwrotów akcji), jego uochaną, czyli Akane Asahinę (przewodnicząca klasy, do której chodzi Kōta; uwielbia naukę, nienawidzi lubieżników) oraz Nozomu Ezomori (w zasadzie trzecia najważniejsza bohaterka „Kanokonu”; rywalizuje z Chizuru o Oyamadę i jest wilczym yōkai). Ezomori w pewnej chwili „podpina” się pod główne wydarzenia, stając się nieodłączną częścią pierwszego planu, podobnie jak czwarta postać, o której jeszcze nie wspomniałem, a mianowicie przyszywana matka Chizuru, Tamamo. Tamamo prowadzi ze swoją córką dziwną grę o względy Kōty — być może chodzi jej o wzmocnienie więzi pomiędzy parą licealistów, ale nie można być tego całkowicie pewnym, a to z tego względu, że romantyczna komedia przerodziła się tutaj w dziwną chimerę. Dziwna chimeraW zasadzie nie będzie pomyłką napisanie, że każdy pedofil znajdzie w „Kanokonie” coś dla siebie. A wszystko przez głównego bohatera, Oyamadę. Jak wspomniałem na początku, nie przypomina on niemal w ogóle osoby na poziomie liceum. Zachowuje się i wygląda na ucznia szkoły podstawowej. Jego przesłodzony wygląd i niewinny głosik w zestawieniu z pewną siebie Chizuru, której wchodzi pod pachę, nie jest niczym romantycznym. A to jeszcze nic, przecież wygląda na to, że Tomomo też ma na niego ochotę. Realizm to pojęcie tutaj nieznane. Słowo „sztampowość” za to pasuje tutaj jak ulał — Minamoto klei się do swojej miłości zawsze i wszędzie, a jak nie może, to rozpacza jakby się świat walił. W przerwie między tuleniem i innymi formami opieki zjawiają się wspomniane wcześniej czarne charaktery, których celem jest rozbicie związku głównych bohaterów. Bum, trach i nemezis wyciąga zbawienne dla kontynuacji fabuły wnioski i koniec odcinka. Twórcy w pewnym momencie postanowili jeszcze bardziej zwiększyć tajemniczość w serii, bo pod jej koniec zjawia się nieznana nikomu dziewczynka i jej odporny na wszystko ochroniarz. Małolata oczywiście wygląda w pełni niewinnie, nosi nawet przy sobie pluszowego misia, a jej charakter zupełnie temu przeczy, bo to biedactwo myśli o mordowaniu i planuje kolejne sprawdziany dla Minamoto i Kōty (którego nazywa braciszkiem). Co z tego wyniknie? — tego na ekranie na razie nie powiedziano. Na razie...Na tę chwilę statystyka wyglądają następująco: emisja pierwszej serii miała miejsce od kwietnia do czerwca 2008, a odcinków jest 12. Producenci zostawili sobie przysłowiową furtkę — fabuła nie została zakończona, a wręcz poszerzyła się o motyw wyżej wymienionej dziewczynki. Nie będzie zatem wielką niespodzianką jeśli w tym lub kolejnym roku zostaniemy uraczeni kontynuacją serii. Ostatnie gwoździe do trumnyProjekty postaci są, jakby to ująć… do kitu. Są momenty, kiedy wydają się klockowate i kanciaste i gdyby nie przyzwoite tła to od strony wizualnej seria prezentowałaby się naprawdę marnie. Udźwiękowienie podobnie: minus za niekiedy źle dobrane głosy (istotnych bohaterów) i plus za muzykę. Podsumowanie kwestii technicznych wychodzi pół na pół — za mało, by ocenić tę animację pozytywnie. Na tym zakończę opis serii bo nie chcę nikomu psuć katorgi z oglądania tego anime. Pora zatem na podsumowanie. Mnie „Kanokon” nie podobał się, popsuł moją dobrą passę w doborze oglądanych tytułów, zostawił bez żadnych konkretów po ostatnim epizodzie i co najważniejsze, nie ma w nim nic wartego zapamiętania. Ani to zabawne, ani nie wpłynęło na śluzówkę oka. Polecam każdemu, kto chce aktywnie uprawiać ascezę i osiągnąć w szybkim tempie nirwanę. Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 8,50/10 (2 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 59 dodaj [1] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Kolo_z_Wrocka [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 15.02.2009, 23:47:10, oceny: +0 -0 Wymiękłem po 1 odcinku, shit wybitny ;p Odpowiedz [4] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[12] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[14] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
nigdy mi nie przeszkadzała nagość, piersi czy coś...ale nie przeżyłam 1 epka --_-- [15] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Taa, żywe-trupy są dziś wszędzie ;). [24] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Ja nawet zacząłem drugi. Ale recenzja mówi wszystko - nic dodać, nic ująć. Największa porażka sezonu letniego 2008, a kto wie czy nie roku. [2] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[5] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[3] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[6] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
raz na pewien czas można fanservice zobaczyć, chodź w Kanokonie jest go aż nadto [7] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[8] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Najłatwiej poprzez serwisy udostępniające on-line, np. klik [9] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
A jak ktoś nienawidzi polskich subów to tutaj [16] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[17] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[18] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Kupić na jakimś ebayu, albo sami wiecie co. [10] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[11] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[13] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[19] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[20] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[21] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Ja obejrzałam całość tak z nudów, bo ktoś wydał wersję z dvd (wiadomo, Japończycy lubią polepszać rzeczy i błędy, które w tv pozostawiali). Dla mnie takie sobie, główny bohater zbyt dziecinny i aż dziw że główna bohaterka go nie zgwałciła na końcu >.< trzeba powiedzieć Japończykom, że dziewczyny nie są takie zboczone, ba "zboczone" to zbyt małe słowo przy tym co ona wyprawiała. Mam nadzieję, że do kontynuacji nie dojdzie... [22] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Ale marudzicie... anime oryginalne, mało, które jest tak zboczone, więc dla mnie git... lubię zboczeństwa :P [23] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[25] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Zboczeństwa zboczeństwami, ale przydało by się trochę fabuły pomiędzy nimi... [26] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Mimo że to jest Mocne Echii to to jest fajne ;P To tak jakby nie lubić FLCL czy Gurren Lagann'a ; [27] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Nie lubię ani jednego, ani drugiego. I co z tego? Czy to jakiś wyznacznik? [28] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Hm są gusta i guściki, jak ktoś nie lubi śmiesznych/zwariowanych ... anime to radze lepiej szukać ;P [29] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Lubię wszystko, a zwariowanych anime widziałem masę. Ale te akurat do mnie nie przemawiają. [30] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Jak pisałem o gustach sie nie dyskutuje ;) Wg. mnie anime jest dobre choćby dla tego, że można np przeciąć passe poważnych tytułów i obejrzeć coś co w moim mniemaniu jest Śmieszne, A nawet bardzo. ^^ [32] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
No właśnie - niech każdy ogląda to na co ma ochotę i pozwoli to robić innym. [35] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[31] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
nie uważam żeby Kanokon był takim złym ecchi, nie licząc dziecinnej twarzy głównego bohatera- nic temu tytułowi nie brakuje, jest lekkie i przyjemne, choć niepozorne. Może nie równa się klasykom gatunku i fabuła nie jest jakaś powalająca...ale skoro niektórzy oceniają po 1. odcinku- ich strata. [33] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Uważasz że gdybym ZMUSIŁ się do obejrzenia CAŁEJ serii, która NIE PODOBA mi się po JEDNYM odcinku, to moja ocena by wzrosła? Uważasz że pławiąc się dalej w klimatach, które mnie raczej ODRZUCAJĄ niż PRZYCIĄGAJĄ mógłbym zmienić o nich swoje swoje zdanie? Hint: zwróć uwagę na słowa pisane kapitalikami. [34] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[36] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Tłumaczę grzecznie koledze dlaczego moja ocena tej serii nie zmieni się niezależnie od tego ile jej odcinków bym nie obejrzał. Poza tym nikt kto w życiu dużo widział i ma jako takie doświadczenie w dziedzinie m&a nie będzie tym animcem zachwycony. A jeśli będzie, to znaczy że jest jeszcze bardzo, ale to bardzo młody i wciąż za mało widział, a tylko mu się wydaje że dużo. I nic mnie w nim nie gorszy, nie odpowiada mi po prostu i nie podoba się fabuła prowadzona tylko w celu pokazania cycków. Nic w tym dziwnego, gdyż wiek grupy docelowej do której kierowana jest ta seria przekroczyłem już bardzo dawno i widok rysunkowego sutka na ekranie nie robi na mnie wrażenia. Co do gusta i guściki - zgadzam się. Ja mam gust, a każdy komu się Kanokon podoba - guścik. Albo dopiero jego wykluwające się zaczątki, tudzież nędzne resztki. [37] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
To, że Tobie się nie podoba to nie znaczy, że odrazu musisz już jeździć po kimś kto ma wg Ciebie "guścik". Pierw piszesz coś innego następnie ponownie coś innego. Żałosne. Narazie obejrzałem 1 odcinek i mi akurat pasuje na odstresowanie się i pośmianie przed ekranem. Dziękuje i pozdrawiam Ja ^.- [38] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[39] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Saa. Cóż poradzić, takie życie. [40] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[42] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Bredzisz. Każde kto chce fajnego i mocnego ecchi będzie tym zachwycony. [41] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
DURNA RECENZJA. Ifrexalis oglądał anime ecchi, które nie lubi i teraz się żali. A to było jedno z lepszych ecchi bo rzadko aż takie scenki pokazują. Przynajmniej jest na co popatrzeć, a główni bohaterowie czyli mały NIEWINNY chłopczyk i zboczona lisica są świetni. [43] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Twój avatar z Lucy też niczego sobie. [44] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Każdy uwielbia to anime więc avatar na pewno się spodoba. : ) [45] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[46] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Nie pluj się tak. [47] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[48] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Że ty mi dostarczasz rozrywki to chyba nawet nie muszę pisać. Ogólnie taki śmieszny człowieczek z ciebie. [49] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[50] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Nie pisz o Kanokonie coś co sam robisz. [51] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[53] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
[52] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Abenobashi Mahou Shotengai - to jest dobre ecchi (przede wszystkim dlatego, że w przeciwieństwie do Kanokona, który ma do zaoferowania cycki i tylko cycki, Abenobashi zostało wzbogacone o masę popkulturowych odniesień i absurdalne poczucie humoru). Z nowszych produkcji (ta, seria ma ledwo 6 lat i już jest stara), mogę polecić Hatsukoi Limited, w prawdzie nie tak szalony, jak Abenobashi, ale też niezły. A ten paring to najzwyklejszy shotakon x_X [54] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Hatsukoi to shit a ten kto wysoko ocenił to na tanuki ma nierówno pod sufitem. Abenobashi Mahou Shotengai nie oglądałem, ale zbyt bajkowo to wygląda. Poza tym kanokon to czyste ecchi i jest dla tych co to lubią. [55] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Tak, owce też są dla tych, co je lubią, ale to nie znaczy, że muszę się o tym wypowiadać w dobrym tonie. Tak samo nie muszę wypowiadać się w dobrym tonie o dnie jakim jest Kanokon. Są dobre ecchi i są denne ecchi, i nie zależy to wyłącznie od ilości a szczególnie od wielkości cycków na ekranie. btw. anfan (tom) trolluje obecnie na ACP - fajnie :) Czy jest jakieś większe polskie forum/społeczność, gdzie jeszcze nie trollował? [56] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Kanokon spodoba się dla każdego kto choć trochę lubi ecchi. Humor w tym anime jest świetny. Nie to co w tym bezwartościowym i żałosnym gniocie "To Love-Ru". To Love-Ru to dopiero było gówno. Dziewczyny co chwila biły głównego bohatera, a on im nawet nie oddawał. I to miało być śmieszne ? Taki bohater to zwykły śmieć. Nic dziwnego, że go biły skoro wiedziały, że on nie zareaguje. PS: Oczywiście to nie jest prowokacja lecz szczera opinia. [57] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
PS: Oczywiście to nie jest prowokacja lecz szczera opinia. Jak to, że twój ryj to kawał betonu. To Love-Ru nie widziałem, ale wnioskując po tym, że ci się nie podoba, to pewnie porządna seria jest. [58] Re: „Kanokon” — cień dobrej produkcji
Nie pisz na tej stronie ty zakuta pało. Ty jedynie gówno wiesz, a nie czy coś jest warte obejrzenia czy nie. | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||