Konwenty: DOJIcon 8 - Michał Durys

Polskie konwenty z roku na rok mają coraz większą frekwencję. Ostatnimi czasy kolejne rekordy padały na krakowskich DOJIconach. Na szóstej edycji w ciasnym budynku na Loretańskiej jakimś cudem zmieściło się blisko 800 osób (i sporo organizatorów, wystawców i medialnych darmozjadów). Rok później podczas DOJIconu 7 bawiło się, wedle różnych szacunków, od 1200 do 1400 osób. Dlatego zapewne nie tylko ja byłem zaskoczony, gdy DOJIteam ogłosił, że na ósmą edycję wejdzie tylko 350 osób i to z obowiązkową przedpłatą.

Bezprecedensowa decyzja organizatorów wywołała burzliwą dyskusję na łamach naszego serwisu, a wirtualny wyścig po wejściówki z pewnością będzie jednym z ciekawszych wydarzeń fandomowych tego roku. Wiele osób wypowiadało się bardzo krytycznie o owej decyzji, jednak trzeba przyznać, że ma ona dobre uzasadnienie. Po pierwsze szkoła przy Loretańskiej to znakomita miejscówka, ale ma ograniczoną pojemność. Po drugie dzięki przedpłatom organizatorzy mieli całą kasę przed konwentem i mogli ją rozsądnie spożytkować. Po trzecie mniejszą imprezę jest po prostu łatwiej zorganizować.

W trakcie konwentu wymienione wyżej korzyści znalazły praktyczne potwierdzenie. Gdy 9 sierpnia 2008 nieco po 9, kiedy to konwent się rozpoczynał, znalazłem się pod Zespołem Szkół Energetycznych przy Loretańskiej, na miejscu zastałem jedynie kilkunastometrową kolejkę, która bardzo szybko kurczyła się. Dzięki przedpłatom akredytacja trwała o wiele krócej. W porównaniu z kilometrową kolejką z DOJIconu 7, która przesuwała się w żółwim tempie, różnica była ogromna. Zmorą DOJIconu 6, który odbywał się w tym samym budynku, był wszechobecny tłok i brak miejsc do spania. Tym razem niewielkie zatory zdarzały się tylko przy stoiskach wystawców, a z miejscem w sleeproomach ponoć także nie było problemów. Nawet na cosplay można było wejść bez trudu. Pieniądze z przedpłat również zostały dobrze wydane. Pula nagród była duża i dość interesująca. Co ciekawe, chyba po raz pierwszy w historii mangowych konwentów, wprowadzono walutę konwentową, za którą można było kupić nagrody w sklepiku. Dzięki temu każdy mógł wybrać interesującą go nagrodę . Konwent odbywał się w konwencji szkolnej, więc organizatorzy postarali się o dzienniki, w których sprawdzana była obecność na konkursach i dzwonki, którymi uciszano rozwrzeszczanych uczestników. Takie drobiazgi znakomicie budowały nastrój, choć z drugiej strony uzyskanie klimatu szkoły w budynku szkoły nie jest znowu takie trudne.

Na papierze program DOJIconu 8 wyglądał bogato i interesująco, ale w praktyce miałem kłopoty ze znalezieniem czegoś dla siebie. Projekcje skreśliłem od razu, spróbowałem kilku paneli, ale żaden mnie nie zainteresował. Większość czasu spędziłem obserwując konkursy, ale tych było za mało. Uczciwie jednak przyznaję, że zapewne byłem jednym z niewielu malkontentów, bo po korytarzach kręciło się niewiele osób, a widok pełnej sali nie był rzadkością. Co więcej, te atrakcje, które odwiedziłem wypadły przyzwoicie. Niestety zabrakło czegoś, co by wypadło super, czegoś, co można by było wspominać za rok. Widać to choćby po liczbie komentarzy dotyczących DOJIconu 8 na łamach naszego serwisu: jest ich o wiele mniej niż po wcześniejszych edycjach, a ich treść również nie jest tak entuzjastyczna.

Konkursy wiedzy utwierdziły mnie w przekonaniu, że oglądam za mało anime. Spośród 50 fragmentów muzyki z anime rozpoznałem mniej niż 10, choć jednocześnie czułem satysfakcję, że jako jeden z nielicznych rozpoznałem kawałek z Lodossa. Rozpoznawanie postaci z anime poszło mi niewiele lepiej, ale uczestnicy tych konkursów radzili sobie bardzo dobrze.

Powody do zadowolenia mogli mieć miłośnicy cosplayu. Choć jak na obecne standardy uczestników nie było dużo, a poziom prezentowanych strojów również odstawał od czołówki, to jednak było na czym zawiesić oko. Scenek było tylko kilka, ale przynajmniej nie nużyły. Pewne kontrowersje wywołał fakt, że pierwsze miejsce zdobyła dziewczyna prezentująca strój Inu Yashy pokazywany wcześniej na Funekai, ale jury wzięło pod uwagę, że strój został od tamtego czasu udoskonalony.

Na rozrywkę elektroniczną przeznaczono trzy sale: w jednej była konsolówka, w drugiej gry taneczne, a w trzeciej królował UltraStar. Do każdej z nich zajrzałem jedynie kilkukrotnie, a że cieszyły się dobrą frekwencją zakładam, że zabawa była udana.

Podobnie jak na poprzedniej edycji osobną salę przeznaczono na wystawę lalek dollfie. Ich miłośniczki miały także swój panel. Dollfie to nisza nawet w niszowym gronie miłośników mangi i anime, ale cieszy fakt, że organizatorzy są otwarci także na mniej popularne tematy. W końcu ile można wałkować Naruto? ;-)

Dużym rozczarowaniem był dla mnie ubogi program drugiego dnia. Poza projekcjami naprawdę działo się niewiele, a na dodatek program konwentu kończył się ok. południa. Oczywiście w Krakowie zawsze jest co robić, tym niemniej uważam, że atrakcje powinny trwać przynajmniej do 16.

Z kronikarskiego obowiązku odnotuję, że na konwent nie przyjechało żadne z dużych wydawnictw, ale bogatą ofertę mang i anime prezentowano na stoiskach sklepów. Licznie reprezentowane były różnej maści fanowskie biznesy.

Po ósmym DOJIconie mam mieszane uczucia. Z pewnością była to impreza bardzo dobrze zorganizowana. Ograniczenie liczby uczestników i obowiązkowe przedpłaty przyniosły wymierne korzyści, warto ten model zachować na kolejnych edycjach, a może nawet wprowadzić na innych konwentach. Trzeba pochwalić ciekawe nagrody, które można było kupować za walutę konwentową. Nie doświadczyłem żadnych wpadek organizacyjnych, ani o takowych nie słyszałem. Zabrakło jednak czegoś wyjątkowego, co sprawiłoby, że ten konwent będzie się pamiętać po kilku latach. Być może 350 osób to za mało by wytworzyć „konwentową mieszankę wybuchową”, być może zabrakło konwentowych enfant terrible, a być może to wszystko wina pogody. Mam nadzieję, że organizatorzy DOJIconu wyciągną właściwe wnioski i na kolejnej edycji uda im się połączyć znakomitą organizację ósemki z niepowtarzalną atmosferą wcześniejszych edycji.

Zobacz także

Ocena

Komentarze

[1] Re: DOJIcon 8

strowberry*co [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 22.08.2008, 02:36:07, oceny: +0 -0

W końcu ile można wałkować Naruto? ;-)
Przecież był panel o Naruto ; ). I był to, swoją drogą, najgłośniejszy panel, na jakim byłam xD!