Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Fate/Stay NightIfrexalis Na sam początek wyjaśnię, czemu akurat ten tytuł, mimo że rozpocząłem cykl artykułów o starszych produkcjach. Dalszego ciągu nie będzie — prace o przeszłości będą się ukazywały, ale co jakiś czas pokaże się też kilka zdań o nowszych seriach. Nie zmienia to praktycznie nic, ale i tak mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za takie rozciągnięcie tego mojego „biznesplanu”. Ten artykulik dostał priorytet, gdyż moja znajoma stwierdziła, że fajnie byłoby poczytać o „Fate/Stay night”, więc spełniam jej życzenie ~ swoisty prezent urodzinowy. „Fate/Stay Night” to tytuł oparty o grę komputerową z gatunku visual novel, którą na początku 2004 roku wydała firma Type-Moon, a która potem została poddana animacji przez studio Deen. Chyba każdy kojarzy historię króla Artura, Rycerzy Okrągłego Stołu, czarodzieja Merlina itp. (angielskie smaczki). Obecnie mamy czasy, w których każdy może dopominać się o swoje, okres kiedy nie ma z góry narzuconych faktów, więc powstają różne wersje znanych pojęć. Wejdźmy zatem do takiego nowoczesnego anime, które prezentuje pogląd, że król Artur wcale nie był mężczyzną, lecz kobietą — do tego w pełni wyemancypowaną i godną tytułu monarchy. OpowieśćMiasto Fuyuki, czas teraźniejszy. Shirō Emiya mieszka samotnie w wielkim domu, który odziedziczył po śmierci swojego przyszywanego ojca. Spośród wszystkich innych ludzi wyróżniają go dwie cechy — umiejętność kreowania rozmaitych przedmiotów na podstawie własnych przemyśleń oraz przeświadczenie, że musi wszystkich uratować od czegoś, czego sam nie jest w stanie zweryfikować. Nękają go bolesne wspomnienia ogromnego pożaru, który 10 lat wcześniej pojawił się dosłownie znikąd, obracając w perzynę część miasta. Podczas tragedii Shirō stracił całą swoją prawdziwą rodzinę. Z tego zdarzenia pamięta tylko tyle, że upadł pośród gruzów i od niechybnej śmierci w płomieniach (bądź zaczadzenia) uratował go mężczyzna o imieniu Kiritsugu. Właśnie on zaadoptował niedoszłą ofiarę i nadał jej życiu sens po tak traumatycznych wydarzeniach. Shirō zapamiętał, że w dzień śmierci swojego wybawiciela ten przekazał mu, że w rzeczywistości jest Magiem i nie mógł spełnić swego marzenia/życzenia — uratować wszystkich ludzi. Młodzieniec nie do końca to rozumiał, ale postanowił, że będzie taki jak Kiritsugu, że będzie stawał w obronie innych za wszelką cenę; tak też się stało. Kolejne wydarzenia prezentują istnienie Świętego Graala, mitycznego kielicha, który swojemu znalazcy oferuje spełnienie jednego życzenia. O skarb ten walczą wybierani co n-lat Mistrzowie (bądź inaczej Magowie). Jest ich zawsze siedmioro i metody ich działania pozostają takie same. Każdy przyzywa własnego Sługę (zazwyczaj jest to jakiś bohater/mocarz z przeszłości) i toczy boje z pozostałymi Magami o prawo do zdobycia wyżej wymienionego artefaktu, a co za tym idzie, o możliwość zażyczenia sobie absolutnie czegokolwiek. Do roli Mistrzów są wybierane zarówno osoby złe do szpiku kości, jak i poczciwe i dobre, co z pewnością wymusza różne metody potyczek. Co do Sług — bynajmniej nie są oni pustymi lalkami, każdy ma własne cele i własne życzenie, które zmaterializować może wyłącznie Graal. O kooperacji między władcą a podwładnym przesądzają praktycznie dwa elementy: pierwszym jest emblemat na ręce Mistrza (symbol złożony z trzech części — wydanie bezpośredniego rozkazu Słudze usuwa jeden z fragmentów symbolu; jeśli znikną wszystkie trzy, umowa jest rozwiązana, pomagier znika a Mag staje się zwykłym śmiertelnikiem), a drugim charakter Służącego (jeśli wezwie się np. podłego, to ten może zabić swego Maga i walczyć w pojedynkę nie dzieląc się niczym). Fakt faktem, do tej pory nikomu nie udało się ostatecznie zdobyć trofeum, choć 10 lat wcześniej historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej… Polem bitwy o święty kielich staje się Fuyuki. Shirō przez przypadek jest świadkiem potyczki dwóch Sług (czyli walki dwóch Mistrzów). Zasady tej gry są bardzo jasne: jeśli zwykły śmiertelnik zobaczy walczących, musi umrzeć, i tak też się dzieje, gdyż po krótkiej ucieczce Emiya nadziewa się na pewną włócznię, a raczej włócznika. Gdy przysłowiowy kurz opada, zjawia się jeden z Magów (o przyjaznym nastawieniu) i przywraca do życia pechowca. Jest to początek bardzo długich dwóch tygodni w życiu Shirō. Kolejne wydarzenia przeznaczone są już dla widza anime, nie dla czytelnika tego tekstu. Warto powiedzieć jeszcze tyle, że główny bohater odnajdzie nie tylko niebezpieczeństwo na każdym kroku, ale również wiele informacji na temat swojej mglistej przeszłości. Akcja zatacza krąg i wraca do punktu wyjścia przynosząc przy tym coraz trudniejsze decyzje do podjęcia. SkładowePora na małe omówienie trzech moim zdaniem najważniejszych czynników budujących anime. Fabuła. Historia, mity i dzień powszedni — wszystko zmiksowane i... ciekawe. Opowieść jest bardziej złożona niż na początku się wydaje. Od problemu jednostki przechodzi się do problemu masowego i, jak było wspomniane wcześniej, następuje powrót do punktu wyjścia. Shirō wielokrotnie przekonuje się na własnej skórze, że marzenie, które chce osiągnąć, jest po prostu niemożliwe do realizacji. Emiya to typowy mały człowiek walczący nie tylko z niesamowicie silnymi Sługami, ale i z o wiele skuteczniejszym przeciwnikiem — własnym niezdecydowaniem oraz egoizmem i właśnie dlatego idea, którą przejął od Kiritsuge, ulega ciągłemu zachwianiu. To nie jest produkcja, z której emanuje jakiś żart i humor. W jednej chwili znajoma głównego bohatera zachowuje się bardzo zabawnie, a niedługo potem jest gnojona i niemal ginie dosłownie za nic. Miejsca na refleksje również nie ma zbyt wiele. Po jakimś czasie widz wyciąga własne wnioski, które wybiegają daleko przed działanie młodego Emiyi, a to powoduje zwyczajne ziewanie i poirytowanie. Sumując, fabułę można ocenić jak najbardziej na plus, jest wciągająca i pełna kontrastów; natomiast jej słabym punktem są niektóre postacie, w tym niestety główna. Postacie. Omijam jak się da w tym przypadku wchodzenie w detale z cyklu kto i gdzie. Seria składa się z 24 odcinków, więc pisząc zbyt opisowo mógłbym narazić percepcję czytelników na szwank jeśli zdecydują się sięgnąć po tytuł, toteż w tym fragmencie dam jedynie obraz Shirō. Główny bohater początkowo budzi zaciekawienie za sprawą swej tajemniczej przeszłości i nadzwyczajnej umiejętności kreowania przedmiotów. Jednocześnie jest to zwykły szary człowiek z marzeniami. Problem w tym, że ten archetyp jest wykorzystywany do znudzenia, a kiedy w Emiyi budzi się jeszcze egoizm co do jego miejsca u boku „wezwanego” Sługi, to trudno powstrzymać opadanie powiek przy oglądaniu. Późniejsze działania i rozterki Shirō sprawiają, że chciałoby się wstać, przejść na drugą stronę ekranu i wysłać wyżej wymienionego wprost do siedmiu piekieł — bo ileż można. Jednak patrząc z innej strony jest to plus — główny bohater nie jest mocarzem, śmiałkiem śmiejącym się z niebezpieczeństw, Bohaterem z wielkiej litery. Nasz bohater to tylko chuderlawy młodzieniec, któremu buzują hormony i który sam nie wie co trzeba zrobić, by coś osiągnąć, więc zamiast mózgu stosuje spontaniczność (no i zbiera plony bez żadnych forów ze strony losu). Ocena w tym względzie po prostu neutralna. Wrażenia zmysłowe. Nie spodziewałem się cudów i nie spodziewałem się też chały. Wizualnie jest przeciętnie, jest walka to obraz miga jak powinien, jest plener, to z ekranu emanuje spokój. Co prawda efektów komputerowych jest pełno, ale cóż, taki urok współczesnych produkcji. Z udźwiękowieniem podobnie, postacie mają głosy podobierane bez pudła, a muzyka pasuje do atmosfery danej sceny. Warto wspomnieć tutaj, że od czasu do czasu można zasłyszeć języki inne niż japoński. Przykładowo zaklęcia recytowane są po niemiecku, czy w czasie walki po angielsku. Twórcy ciekawie zaplanowali wypowiadanie takich formułek, co tworzy interesujący klimat. Nie mam wątpliwości, że recenzowana seria wypada dobrze jako „słuchowisko”. PodsumowaniePo raz kolejny Nie znaleziono pliku "3682112" Jeśli widzisz ten napis to znaczy, że ktoś z redakcji anime.com.pl dał ciała i nie sprawdził poprawności artykułu. Najlepiej zgłoś to na adres webmaster@anime.com.pl. Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 7,30/10 (10 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 38 dodaj [2] Re: Fate/Stay Night
Wykonanie anime jest niezłe, natomiast fabuła ssie z połykiem. Wiele jest tytułów, w których wątek miłosny pierdoli zajebiście zapowiadającą się fabułę, FSN bije tu jednak wszystkie rekordy. Tak zapierdolisty wątek walki o Graala został zupełnie zjebany - do tego stopnia, że po obejrzeniu anime miałem ochotę napisać książkę o podobnej fabule, aby wykorzystać ten wspaniały pomysł (oczywiście nie napisałem, no ale to zupełnie inna kwestia ;p). Nie wiem, jak można ten tytuł polecać, ja bym raczej dał adnotację "oglądasz na własną odpowiedzialność, ostrzegałem". [9] Re: Fate/Stay Night
Kolo kur..! Mówiłem ci byś pograł albo chociaż poczytał o grze i jej fabule a dopiero potem mielił ozorem. [12] Re: Fate/Stay Night
[22] Re: Fate/Stay Night
[24] Re: Fate/Stay Night
Zaprawdę powiadam ci - zjesz te słowa. [27] Re: Fate/Stay Night
[37] Re: Fate/Stay Night
[3] Re: Fate/Stay Night
Ja uważam, że końcówka jest zwalona. Strasznie mi sie nie podobał ostatni odcinek. [11] Re: Fate/Stay Night
I BAWWWWWWWWWWWWWWW'd. Na szczęście 1 odcinek Code Geass błyskawicznie podreperował mi humor :) [4] Re: Fate/Stay Night
Mangi nie czytałam, anime oglądałam w grę nie grałam. Anime... no cóż jeśli ktoś lubi troszkę rozlazłe wątki oraz ciągła niepewność co do uczuć bohaterów, oraz wrażenia, że ciągle wiesz za mało by pojąc cały sens tego co dzieje się w animcu to polecam. Dla fanów Naruto a szczególnie Sasa spod lasa mogę powiedzieć,że główny rudy i mazepowaty bohater trajkocze jego głosem xDDD [5] Re: Fate/Stay Night
"ale cóż, takie urok współczesnych produkcji." Korekta mię zabija ;), ale cóż. PS. Ładnie to to wygląda bez tych wszystkich grafik, po prostu jest to co powinno być. [13] Re: Fate/Stay Night
[14] Re: Fate/Stay Night
Nigdy nie wiesz co też siedzi po drugiej stronie ufufufuf... Choć w sumie jest to prawda, zawsze można coś zmienić na lepsze, nawet jeśli wygląda to wyjątkowo źle :) Dzięki [15] Re: Fate/Stay Night
[6] Re: Fate/Stay Night
[7] Re: Fate/Stay Night
[8] Re: Fate/Stay Night
Anime obejrzałem jakiś czas temu i całkiem mi się spodobało. Co prawda parę słabszych momentów i kilka mocno wkurzających postaci psuło odbiór całości, ale mimo to było nie było źle. Na zdecydowany plus idzie wykorzystanie legendarnych postaci, konkretna postać głównego mąciciela oraz to że nomen omen fabuła mimo że na początku wydaje się prosta jak konstrukcja cepa (naklepiemy innym i weźmiem Graala!) to okazuje się dość zawiła. Sam przez pierwsze kilka odcinków nie byłem przekonany, ale pooglądałem, rozkręciło się i stwierdzam że warto. Najbardziej jednak zapada w pamięć jak główny bohater rozkminia o bronieniu innych i rzuca swoim niezapomnianym hasłem: "People die when they are killed." Zawsze mnie skręca gdy słyszę tą nieszczęsną kwestie. [10] Re: Fate/Stay Night
ooo Dziękować Ifci za śliczną reckę xD Anime świetne po za jedną postacią..Shi.. [16] Re: Fate/Stay Night
Recenzję? To wstęp, krótkie wprowadzenie - jak na tylnej okładce książki czy kasety / pudełka z filmem. Gdzie jest powód dla którego poleca tą serię, gdzie są te plusy czy minusy tej pozycji, dlaczego daje taką ocenę, cóż takiego powinno nas zaciekawić o zachęcić do lektury. Nieważne już że to trochę zagmatwane, czy też nie ma krzty informacji kto to popełnił. [17] Re: Fate/Stay Night
Anime b.dobre - recka kiepska, a nawet bardzo ;< 1. "skarb ten walczą wybierani co n-lat Mistrzowie" Nie walczą co n-lat tylko co 10 lat. 2. "emblemat na ręce Mistrza (symbol złożony z trzech części)..." Reiju - po naszemu "Znak rozkazu", no i niekoniecznie 3 części. 3. "jeśli wezwie się np. podłego, to ten może zabić swego Maga i walczyć w pojedynkę nie dzieląc się niczym" Zabić może ,ale sługa nie może istnieć bez mistrza, znika również po wykorzystaniu wszystkich znaków rozkazu, jednak jeśli jego Mistrz zginie, może zawrzeć "Pakt"(zawierany jest on w trakcie przywołania sługi) z innym Mistrzem. (Ale ma na to niewiele czasu przed zniknięciem.) 4. Z wojny z przed 10 lat Nikt nie przeżył, nie licząc głównego bohatera. Tym bardziej jakiś kawałek miasta ... Tyle w kwestii sprostowania. ;) Mimo wszystko zgodzę sie, że zakończenie jest najbardziej do d... Na pocieszenie można dodać, że warto zwrócić uwage na muzyke w tym Anime, bo jest naprawde dobra, i ogólnie dobrze se prezentuje przy oglądaniu, jak i w domu :) (Wszystkich OST'ów dotyczących serii Fate jest 30 wliczając OST OP/END, łączna waga w mp3 ponad 3,5GB ,ok 500 utworów) Co do gry, to z tego co wiem jest dużo bardziej rozbudowana i obszerna niż anime (Jest więcej wątków etc, wiem bo jeszcze gram) no i jest jeszcze druga część gry Fate/Hollow Antraxia + nowela Fate/Zero (Opisuje zdarzenia z przed 10 lat, czyli z wojny z której przeżył tylko Shirō Emiya). [25] Re: Fate/Stay Night
ad 1. Zagraj w grę, mylisz się. ad 2. Zgodzę się co do ilości "części" jako ilości róznych wzorków an ciele, ale liczba zaklęć rozkazu jest taka sama i wynosi zawsze 3. ad 3. Po wykorzystaniu zaklęć rozkazy sługa nie znika- mag po prostu traci nad nim kontrolę. ad 4. Kiritsugu i Kotomine states otherwise. :) [30] Re: Fate/Stay Night
Ad.1 Obejrzyj anime, dobrze Ci zrobi (podpowiem, Ep 3 ok 9:32 min oczywiście mówie tu o dobrym subie ENG) Ad. 2 Pograj w Crucis Fatal Fake robionego na bazie Fate/Hollow Antraxia zmienisz zdanie. Zresztą właśnie zobaczyłem że do Fate/Hollow Antraxia wychodzi ENG Patch więc niedługo sam zobacze :) Ad. 3 ... To wystarczająco jest wymowne ... (Ep 3 16:24min) Ad. 4 Czepiasz sie :P Fate/Hollow Antraxia fan game? http://vndb.org/v50 Tia ... [32] Re: Fate/Stay Night
Ad. 1 Widziałem anime, grałem w grę. Nie muszę chyba mówić co jest NA PODSTAWIE czego. Ad. 2 Fani w grach doujinowych słabo do mnie przemawiają. Równie dobrze mogłeś napisać, że np Rider jest silniejsza od Berserkera, bo w Fatal/Fake tak ci wyszło jak grałeś. Ad. 3 Patrz pkt. 1 [33] Re: Fate/Stay Night
Hm z tego co wiem, w grze scenariusz Fate jest niemal identyczny jak w Anime, więc też mi nie musisz mówić co tam jest a co nie, naprawde nie chce mi sie przechodzić od nowa 11 dni w scenariuszu Fate (co najwyżej UBW będe przechodzić jeszcze z ciekawości), i szukać fragmentów żeby sprawdzić kto ma racje, skoro na podstawie Anime już to zrobiłem no i co gorsza dla Ciebie, miałem racje ;) Co do gier od fanów dla fanów masz racje, może to prawda może nie, najpierw dojde do Fate/Zero i drugiej części gry dopiero znowu napisze coś na ten temat. :) [35] Re: Fate/Stay Night
Jeśli myślisz, że anime w całości oparte jest na Fate tylko, to się zdziwisz- to raz. A argument ""obejrzałem tylko anime i mam rację" brzmi śmiesznie... btw: z twojej wypowiedzi nie potrafię wywnioskować, czy grałes w grę czy nie... a jak nie (nawet jak chcesz przejść "tylko UBW"), to za F/HA się nawet nie masz co zabierać, biorąc pod uwagę, że jest oparte na Heaven's Feel. [36] Re: Fate/Stay Night
A argument typu "Widziałem anime, grałem w grę. Nie muszę chyba mówić co jest NA PODSTAWIE czego." też jest śmieszny bo sam sobie przeczysz. Skoro Anime wyszło na podstawie gry to raczej w grze te informacje były zawarte prawda? Naprawde Wątpie że pozwolili by sobie na aż takie rozbieżności. Pozatym strasznie sie uczepiłeś wątku gry, mimo że ja zrobiłem komentaż, jak to autor określił, "Artykuliku" ;) Zresztą, póki co przechodząc tylko w Fate wszystko mi sie ładnie zgadza z grą. Znajde czas by gre dokończyć, zobacze jak to dalej wygląda. PS, dzięki za podpowiedź co do F/HA, przyda sie ^^ I co do mojego grania, stanąłem w momencie "ładowania" Saber w opuszczonej Kaplicy(Chyba tak to sie zwało) po ucieczce z zamku/posiadłości Illyasvieli von Einzbern, śmierci Archera ;) (11th Day: Ruins in the forest – Boy meets girl & girl) I mam prośbę, jeśli wiesz gdzie można kupić Wszystkie tomy mangi F/SN w ENG, daj mi jakoś link, bo w polsce tylko 2 tomy widziałem, i w necie z tym ciężko. [28] Re: Fate/Stay Night
Hollow Atraxia to fan-made game D: więc mi to druga część. [18] Re: Fate/Stay Night
Nigdy nie nazywałem tego co piszę tutaj recenzjami. Stosowałem za to określenie "artykuliku/artykułu" - a z tego względu, że wyjątkowo nie lubię wpasowywać się w nałożone z góry zasady. Piszę swobodnie i praktycznie staram się przestrzegać jednej rzeczy: nie wchodzić w detale fabuły. Nie zatruwam mózgu czytelnika szczegółami i opisami, bo to psuje zabawę i nic nie wnosi. Jeśli ktoś chce wiedzieć wszystko, niech sięgnie po tytuł - no a jeśli ktoś nie chce, to po co ma zapamiętywać drobiazgi. Pisać o wszystkim i o niczym, dać czarno-biały obraz złożony z wybranych elementów produkcji, a czy zyska on kolor, to już sprawa czytającego; czy poświęci on trochę czasu na zapoznanie się 'face-to-face' czy też nie. [19] Re: Fate/Stay Night
[20] Re: Fate/Stay Night
[21] Re: Fate/Stay Night
[23] Re: Fate/Stay Night
Fuck... książki bez obrazków czytałem, ale komiksu bez obrazków jeszcze mi się nie udało. Anime bez paru obrazków (często dwudziestu paru na sekundę) też jeszcze nie widziałem. Człek jest taki zacofany w tych górach. [34] Re: Fate/Stay Night
[26] Re: Fate/Stay Night
[29] Re: Fate/Stay Night
[31] Re: Fate/Stay Night
[38] Re: Fate/Stay Night
Kiedy zacząłem oglądać FSN pierwszy odcinek mnie dosłownie odrzucił. Już od pierwszych minut myślałem, że to anime będzie po prostu nudne. Jednak po obejrzeniu kolejnych epizodów oniemiałem. Świetna fabuła, niesamowity klimat, trzymająca w napięciu wartka akcja i wspaniała kreska to tylko niektóre z elementów które urzekły mnie w tym anime. Sama fabuła jak na swoje lata była moim zdaniem dość nietuzinkowa, a i dzisiaj moim zdaniem ciężko jest znaleźć coś dobrego w podobnym klimacie. Ja osobiście do dzisiaj jestem uzależniony od FST bo często w drodze na uczelnię słucham sobie OST z tego anime i przynajmniej raz w tygodniu lubię sobie zagrać w Fatal Fake, albo nowszego Crucis Fatal Fake, które oczywiście polecam wszystkim fanom tego anime;] Jak dla mnie ta seria zasługuje na pełną piątkę;] | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||
Mangi czytalem kilka rozdzialow novelke tez sciagnelem i zaraz zaczne grac... pozostaje anime ;P
A wszystko to za sprawa jednej osoby, ktora mnie w to wciagnela :)