Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Pokémon: Film pierwszyMichał Durys Jeśli istnieje choć jeden czytelnik Kawaii, który nie słyszał o „Pokémonie” to pewnie dlatego, że siedzi razem z Elvisem i Alfredem w UFO. „Pokémon” podbija świat, zaś od jakiegoś czasu zdobywa kolejne przyczółki w Polsce. Bez trudu zawojował prasę, zatknął swoją flagę w ogólnopolskiej telewizji, opanował strategiczne pozycje w sklepach z zabawkami, zdobył nawet niedostępne szczyty dziewczęcych warkoczyków. Teraz szykuje się do podboju wielkich ekranów. Przyznam się, że byłem bardzo ciekawy kinowej wersji „Pokémona”. Przede wszystkim interesowało mnie czy jest wart całego tego szumu jaki wywołał na zachodzie oraz tych milionów dolarów wpływów jakie przyniósł. Byłem ciekaw jak będzie wyglądał zapowiadany w zwiastunie największy pojedynek pokémonów wszech czasów, jak film wypadnie na tle serialu oraz czy rzeczywiście jest olśniewający wizualnie. Podobnych pytań miałem dziesiątki. W końcu pewnego mroźnego poranka zasiadłem na sali kinowej. Zgasły światła...Na zapomnianej przez wszystkich wyspie zespół naukowców pracuje nad tajnym projektem. Ich materiał badawczy stanowią niepozorne odłamki skamieniałego włosa. Jednak zawierają one bezcenny skarb: kod genetyczny Mew. Dotychczas uważano go jedynie za legendę, gdyż tak potężny pokémon nie miał prawa istnieć. A jednak... Tymczasem naukowcy nie poprzestają na imitowaniu natury lecz uzurpując sobie miano demiurgów posuwają się dalej. W końcu ich starania zostają nagrodzone sukcesem: efekt ich pracy budzi się do życia. Mewtwo, najpotężniejszy pokémon wszech czasów, staje przed swoimi twórcami. Jego serce wypełnia nienawiść do ludzi, którzy widzą w nim jedynie udany projekt, a nie żywą istotę. Nie może znieść myśli, że jest tylko kopią. W gniewie niszczy całą wyspę. Ponad dymiącymi zgliszczami Mewtwo poprzysięga zagładę znienawidzonemu rodzajowi ludzkiemu oraz poddanym mu pokémonom. W tym miejscu zatrzymam moje zapędy narracyjne gdyż poważnie liczę się z możliwością, że niektórzy z was wolą oglądać filmy, a nie czytać o nich. ^_- Pozwolę sobie jedynie dodać, że ta największa pokédraka w historii nie mogłaby się odbyć bez udziału wszędobylskiej wesołej drużyny Asha oraz ich nadwornych antagonistów w postaci dwóch niecnot. Już pierwsze minuty filmu rozwiały jedną z moich największych obaw. Otóż twórcy kinowych adaptacji serii telewizyjnych są wystawieni na pokusę w postaci użycia gotowych pomysłów i animacji. Na szczęście na potrzeby „Filmu pierwszego” napisano oryginalny scenariusz. Jakkolwiek jest to niewątpliwym plusem, to jednak uważam, że scenarzyści nie wykorzystali w pełni potencjału jaki stwarza produkcja kinowa. Przede wszystkim mam tu na myśli rozwój fabuły. Rozpoczyna się dobrze, zgodnie z hitchcockowską regułą, od trzęsienia ziemi, jednak potem napięcie rośnie dość opornie. Ponadto uważam, że panowie scenarzyści nie ograniczani przez limity czasu trwania odcinka mogli pokusić się o dalsze rozbudowanie fabuły. Przydałoby się kilka zwrotów akcji, jakieś wątki poboczne również nie byłyby złe. W drugiej kolejności od filmu oczekiwałem pełniejszego niż w serialu przedstawienia postaci, ukazania ich w nowym świetle, innymi słowy jakiejś innowacji w tym temacie. W szczególności liczyłem na ożywienie Asha, który, według mnie, jest najnudniejszą postacią w serialu. Film spełnił moje nadzieje połowicznie. Niewątpliwie najlepszy popis dał Zespół R. Rolę naczelnego szwarccharakteru przejął Mewtwo, więc Jessie i James mogli się spokojnie zająć tym co robią najlepiej czyli rozśmieszaniem widzów. Każde ich pojawienie się na ekranie to gwarantowany uśmiech, zaś ich najnowsze przebranie po prostu trzeba zobaczyć! Najkrócej rzecz ujmując: Zespół R znowu błysnął. ^_^ Interesująco zapowiadał się Mewtwo. Pierwsze sceny z jego udziałem przykuwają uwagę widza oraz rodzą spore oczekiwania. Niestety w dalszych minutach filmu zostaje potraktowany przez scenarzystów odrobinę po macoszemu. Napięcie budowane wokół tej postaci nie znajduje odpowiedniego ujścia, a szkoda. Przy okazji omawiania postaci muszę wspomnieć o Mew, który jest jednym z najśliczniejszych i najsłodszych okazów w pokémonowym uniwersum. Najdobitniej świadczą o tym westchnienia zachwytu pięknej części publiczności towarzyszące jego każdemu pojawieniu się na ekranie. *^_^* Niestety Ash pozostał jaki był. Dlatego mój prywatny ranking ludzkich postaci w „Pokémonie” pozostał bez zmian: Jessie i James ex aequo na pierwszym miejscu, Ash na szarym końcu. Ogólnie odnoszę wrażenie, że scenarzyści największą wagę przywiązywali do oddania w filmie ducha serialu. Z tego zadania wywiązali się bardzo dobrze, lecz tym samym ograniczyli rozwój akcji i bohaterów. Moim zdaniem film, choćby ze względu na długi czas trwania, zyskałby na rozbudowaniu fabuły. Z drugiej strony miłośnicy serialu zapewne będą w pełni usatysfakcjonowani „Filmem pierwszym”. Jedno z głównych pytań jakie stawiałem sobie przed pokazem dotyczyło porównania filmu i serialu od strony technicznej. Zazwyczaj w wypadku produkcji kinowych zdecydowanie większy budżet pozwala twórcom na rozwinięcie skrzydeł. W wypadku „Filmu pierwszego” reguła ta potwierdziła się w dziewięćdziesięciu procentach. Animacja jest bardziej dynamiczna, statyczne kadry należą do rzadkości. Nieuzbrojonym okiem widać, że składa się z większej ilości klatek i w rezultacie jest płynniejsza. Ponadto film obficie korzysta z dobrodziejstw animacji komputerowej. Duża cześć scenerii została stworzona w ten sposób, dzięki czemu kamera może się poruszać z nieograniczoną swobodą. W sumie pierwszy pokéfilm ogląda się naprawdę przyjemnie. Co w takim razie stanowi brakujące dziesięć procent? Otóż jakkolwiek animacja jest ładna to jednak zdarzało mi się widzieć ładniejszą, zaś ujęcia generowane komputerowo choć dobre to widywałem już lepsze. Dlatego zapewnienia amerykańskiego producenta, że od strony wizualnej Pokémon jest przykładem najwyższej klasy animacji japońskiej, wydają mi się nieco przesadzone. Miłym zaskoczeniem była dla mnie ścieżka dźwiękowa. Na płycie z filmu znalazły się utwory najpopularniejszych wykonawców ostatnich miesięcy, w tym Britney Spears, Christiny Aguilery czy M2M. Paradoksalnie obawiałem się, że taka ilość śpiewających gwiazd przytłoczy film. Ku mojej wielkiej uldze piosenki w filmie dawkowane są pipetą i to z aptekarską dokładnością. Przed projekcją obawiałem się także, czy aby na wpół amerykańskie pochodzenie „Filmu pierwszego” nie zaowocuje tym, że bohaterowie zaczną ni z gruchy ni z pietruchy śpiewać o kłębiących się w nich uczuciach. Na szczęście i ten lęk rozwiał się niczym senna mara. Pikacz na wakacjachTą cześć recenzji zostawiłem sobie na deser. Jak zapewne wiecie, „Pokémon: Film pierwszy” w istocie składa się z dwóch filmów. Przed właściwą projekcją wyświetlany jest króciutki filmik zatytułowany „Wakacje Pikachu”. W zamyśle twórców miał to być jedynie skromny dodatek głównego filmu. Moim zdaniem jest to prawdziwa poképerełka. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Z mojego punktu siedzenia (od którego, jak powszechnie wiadomo, zależy punkt widzenia) gwiazdami „Pokémona” są same pokémony. Większość moich ulubionych scen w serialu, jak choćby pamiętne poczynania gangu squirtle, odbywa się bez udziału ludzi. W „Wakacjach Pikachu” ludzie praktycznie nie pojawiają się. Ludzie zazwyczaj obciążają fabułę jakimś wzniosłym przesłaniem, jeśli nie ratowaniem świata, to przynajmniej jakiejś mniejszej społeczności. Tymczasem pokémony zostawione same sobie po prostu bawią się, a efekt jest przezabawny! Takie właśnie są „Wakacje Pikachu”: od początku do końca beztroskie i bardzo śmieszne. Dodatkową atrakcją „Wakacji Pikachu” są dwa nowe pokémony: Snubbull i Marill. Pokémon a sprawa polskaNa pokazie prasowym pokazana została amerykańska wersja filmu, dlatego nie mogę jeszcze napisać nic konkretnego o jakości polskiej wersji językowej. Wiedząc jednak, że jej przygotowanie spoczywa w rękach zespołu odpowiedzialnego za serial można się spodziewać, że film będzie trzymał ten sam poziom. To dobrze, że w kinie usłyszymy te same głosy co w telewizji. Jak sądzę, nowi aktorzy wywołaliby tylko nieprzyjemny szok. Z kolei dystrybutor zapewnia, że dubbing nowych postaci, zwłaszcza kluczowej Mewtwo, spoczywa w dobrych ustach. Poziom wersji polskiej w dużym stopniu będzie zależeć od jakości tłumaczenia. Wprawdzie w wypadku dubbingu ewentualne błędy będzie trudniej wychwycić, tym niemniej translacyjne fajerwerki z gatunku „nigdy cię nie zapomnimy” znane z Księżniczki mogą skutecznie zniweczyć choćby najlepsze starania aktorów podkładających głosy. Tu jednak także liczę na utrzymanie poziomu znanego z serialu, któremu, poza drobnymi wpadkami, nie można wiele zarzucić. „Pokémon: Film pierwszy” będzie rozpowszechniany w Polsce w trzydziestu pięciu kopiach. Jest to ponad dwukrotnie więcej niż miała „Księżniczka Mononoke” i choćby z tego powodu należą dystrybutorowi wyrazy uznania. Dzięki takiej ilości kopii w dniu premiery nie powinno zabraknąć „Pokémona” w żadnym dużym mieście. Moja wdzięczność będzie jeszcze większa jeśli wszystkie kopie będą tak dobrej jakości technicznej jak ta wyświetlana na pokazie prasowym. W chwili gdy będziecie czytać te słowa „Pokémon” w polskich kinach będzie już namacalnym faktem. Fanów serialu z pewnością nie muszę namawiać na wizytę w kinie. Niezdecydowanych zachęcam do naocznego zweryfikowania moich teorii. Wrogom doradzam poznanie przeciwnika. ^_- Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: Pokémon. Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 9,00/10 (2 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 22 dodaj [1] Tytułem wyjasnienia
Joe [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.03.2009, 15:23:40, oceny: +0 -0 Jest to artykuł, który ukazał się w Kawaii w okolicach polskiej premiery filmu (luty 2001). Chyba nikt nie będzie miał pretensji, że go tu zamieszczam. Oparłem się pokusie poprawienia go, choć teraz napisałbym go inaczej, a na pewno nie zamieszczałbym mordek na zakończenie każdego akapitu. ;-) Odpowiedz [2] Re: Tytułem wyjasnienia
[3] Re: Tytułem wyjasnienia
No, to by znaczyło, że Joe też kiedyś Był młody ;) [9] Re: Tytułem wyjasnienia
Joe kiedyś, wyglądał tak samo jak dziś. Tyle powinno wystarczyć, gdyż więcej wiedzy może okazać zbyt niebezpieczne. [11] Re: Tytułem wyjasnienia
Makijaż robi swoje [18] Re: Tytułem wyjasnienia
[6] Re: Tytułem wyjasnienia
[14] Re: Tytułem wyjasnienia
[4] Re: Pokémon: Film pierwszy
Kurde, pamiętam, byłem na tym w kinie jako 10 letni dzieciak i naprawdę dobrze się bawiłem, nawet mam gdzieś kasetę. Dziś Pokemony wydają mi się trochę zanadto infantylne przy chociażby takim Dragon Ballu. Zastanawia mnie, czy istnieje wersja z japońskim audio [pokemonów ofc] - to by było ciekawe ;d. Joe, fajna recka :). [5] Re: Pokémon: Film pierwszy
audio - w sensie? dubbing japoński oczywiście istnieje, soundtrack również, a jeśli chodzi tutaj o głosy Poków, to jak wyżej - są (warto nadmienić o uniwersalnym, a mianowicie głos Pikachu, który to jest obecny chyba we wszystkich wersjach). [7] Re: Pokémon: Film pierwszy
[8] Re: Pokémon: Film pierwszy
No to chyba wydaje się oczywiste ;>. [10] Re: Pokémon: Film pierwszy
[19] Re: Pokémon: Film pierwszy
[12] Re: Pokémon: Film pierwszy
[13] Re: Pokémon: Film pierwszy
[15] Re: Pokémon: Film pierwszy
[17] Re: Pokémon: Film pierwszy
[16] Re: Pokémon: Film pierwszy
[20] Re: Pokémon: Film pierwszy
[21] Re: Pokémon: Film pierwszy
| Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||