header imageheader imageheader image

Priest tom 2

Adam Dąbrowski

„Priest” tom 2
Okładka drugiego tomu

W drugiej odsłonie Cyklu znany już nam upadły ksiądz Ivan Isaac podąża do miasteczka Saint Baldlas by rozprawić się z odprawiającym mroczne rytuały innym upadłym kaznodzieją. Opustoszała osada wyciągnięta żywcem z westernów jest jednym z punktów znajdujących się na kręgu więżącym Termozara – upadłego anioła, sprawcy całego zamieszania. Ivan zastaje miejsce na wskroś przesiąknięte złem i toczone od dawna przez robaka zepsucia. Samozwańczy władca miasta, pan jego mieszkańców – teraz bezwolnych marionetek rzuca księdzu wyzwanie. Jest pewny, że moce, którymi dysponuje pomogą mu przerwać krucjatę głównego bohatera. Na kolejnych 120 stronach komiksu zobaczymy dużo akcji, nadprzyrodzonych efektów specjalnych, no i oczywiście powłóczących nogami ożywieńców.

priest_02-p01priest_02-p02priest_02-p03

Co mnie bardzo cieszy komiks ma lepszą atmosferę niż pierwsza część. Ponure Saint Baldlas jest doskonałym miejscem dla rozgrywki między mrocznymi siłami. Co prawda na większości kadrów kamera jest bardzo blisko akcji i nie widać charakterystycznych dla osiedli rodem z Dzikiego Zachodu elementów, ale uroku dodają na przykład stroje, w jakich paradują zombie, czy latające w ferworze walki szyldy okolicznych sklepów. Świetnie też buduje nastrój sekwencja przedstawiająca grupę jeźdźców zbliżających się do zniszczonego w poprzednim tomie pociągu. Podobnie jak w części pierwszej znaczna część akcji to walka przeplatana wspomnieniami i wizjami. Pojawia się również obszerny i wyjaśniający zawiłości fabuły dialog między adwersarzami.

Co do patetyczności tych rozmów, bo takie głosy było słychać, to nie da się ukryć, że rozmowy bohaterów są nieco... nadęte. Trochę to przeszkadza, a trochę pasuje, trudno to określić jednoznaczne Na pewno rozgadanie bohaterów jest trochę nienaturalne. Obaj sprawiają wrażenie, jakby w profesorski sposób starali się wyłożyć przeciwnikowi, dlaczego mają zamiar go zabić. Monolog wewnętrzny równie dobrze wyjaśniałby motywy działania, a nie byłby tak pretensjonalny. Z drugiej strony patos jest w pewnym sensie potrzebny. Atmosfera jest poważna, pełna paranoicznego strachu. Omamy i wspomnienia niebezpiecznie zaczynają przypominać rzeczywistość. W takim kontekście powinny być też utrzymane dialogi. I są. Może czasami mowa jest przesadnie stylizowana, może poprzez użycie wypowiedzi krótszej, bardziej skondensowanej osiągnięto by ciekawszy efekt. Może taki antybohater, jakim jest Ivan, byłby prawdziwszy, gdyby odrzucił patos. Bardziej przerażający jest Pielgrzym Ennisa, który często powtarzając swoje obłąkańcze „Niechaj dosięgnie ich gniew Pana” (cytuję z pamięci) nie musi tłumaczyć, jakim jest szaleńcem. Po prostu to widać. Ksiądz Hyunga po prostu trochę za dużo gada. I chociaż to czasem irytuje, to ponownie podkreślę: nie jest to wada dyskryminująca komiks, atmosfera jest dobra, niektóre wypowiedzi bardzo udane, patrz np: „Oto ciała wiernych, które prowadzą nasi kapłani / Oni przygotowują ucztę, która pozwoli zapomnieć zmarłym o ich cierpieniu / To właśnie / Narodziny głodu / W najczystszej formie.” Polecam razem z rysunkami.

Strona graficzna ponownie nie rozczarowuje. Niewiele można powiedzieć nowego po wrażeniach z części pierwszej. Rysunki są dobre. Osobiście bardzo podobają mi się zombie (ktoś może zarzucić mi ciężką dewiację) i niedbały, chaotyczny, może nawet niepokojący styl, w jakim są narysowane. W kresce widać również pomysłowość autora komiksu, bardzo wymownie wygląda na przykład pewna transformacja (kogo i w co nie mówię żeby nie psuć zabawy). Ponownie rażą fizjonomie bohaterów, ale to już się raczej nie zmieni, to tego stylu trzeba się zapewne przyzwyczaić, podobnie, jak do onomatopei, o których już wspominałem przy okazji opisywania pierwszego tomu. Na tym polu nic dodać, nic ująć.

W samej fabule można doszukać się kilku nieścisłości. Nie do końca wiadomo, czy miasteczko, w którym toczy się akcja to Saint Baldlas czy Saint Valderas. Czarny charakter (choć to określenie jest trochę mylące bo można nim oznaczyć obie strony konfliktu) najpierw twierdzi, że ktoś nie został tu zaproszony, by kilka stron dalej mówić, iż cieszy się, że ktoś przyjął jego zaproszenie. Poza tym jak na ponad stustronicową opowieść dzieje się stosunkowo niewiele, lwią część treści zajmuje walka, a oglądanie coraz większej liczby masakrowanych ciał staje się męczące. Ciekawe jest to, że w komiksie wszyscy są tak naprawdę źli. Obie strony manipulują, pasożytują i wykorzystują. Dobro i piękne idee widać tylko we wspomnieniach osnutych szarą mgłą zapomnienia. Przyznaję plusa za klimat i czekam na tom trzeci. Mam nadzieję, że poziom będzie rósł dalej, bo wiele jest jeszcze do zrobienia.

Dodaj do:

Zobacz także

Powiązane tematy: Kasen Comics, Priest.

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
10,00/10 (1 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 0 dodaj

Powered by WashuOS