Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Renzu: miłosne fotografieMichał Durys Anime Gate od początku zapowiadało, że zamierza wydawać tytuły dla różnych grup wiekowych i różnych gustów. Pierwsze propozycje firmy były skierowane głównie do młodszej widowni, ale w końcu pojawiła się pierwsza ze znaczkiem „tylko dla widzów dorosłych”. „Renzu: miłosne fotografie” to anime z gatunku hentai, pierwszy tytuł tego typu wydany w Polsce. Jest zatem swoistą jaskółką, bo japońska erotyka obrazkowa dotychczas nie pojawiła się na naszym rynku, ani w wersji animowanej ani mangowej i choćby dlatego warto się temu tytułowi przyjrzeć. Anime„Renzu: miłosne fotografie” to jednoczęściowa OAV-ka trwająca niespełna pół godziny. Głównym bohaterem jest uczeń liceum i zarazem obiecujący piłkarz imieniem Tōru. Wypadek, któremu ulega ratując swoją przyjaciółkę Asukę przekreśla jego karierę sportową. Chłopak staję się przez to zgorzkniały, zamyka się w sobie i odtrąca uczucie Asuki. Jego nowym hobby staję się fotografia, nigdzie nie rusza się bez aparatu. Trzydziestominutowa fabuła napakowana jest wydarzeniami: Tōru zostanie poderwany przez nimfomankę-fetyszystkę, pozna lesbijsko-sadystyczne oblicze seksownej nauczycielki ze swojej szkoły, a w końcu zaakceptuje siebie i uczucie Asuki, która z kolei także pokaże swoje perwersyjne oblicze. Mimo sporej ilości wydarzeń akcja nie porywa. Co więcej, takie skondensowanie fabuły powoduje, że akcja momentami się nie klei, a przeskoki są niezrozumiałe. Całości dopełniają drewniane dialogi, które bywają niezamierzenie śmieszne. W warstwie fabularnej „Renzu” wypada niezbyt ciekawie, choć trzeba pamiętać, że scenariusze w branży erotycznej nigdy nie były oczkiem w głowie twórców. Na tle innych znanych mi produkcji z tego gatunku prezentuje się przeciętnie, ale w porównaniu z większością produkcji aktorskich może uchodzić za dramat psychologiczny. Dobre hentai powinno być nade wszystko miłe dla oka, a jeszcze lepiej, gdy połechce wyobraźnię. Półnaga Asuka widoczna na okładce płyty wygląda zachęcająco, niestety w samym filmie nie jest już tak, nomen omen, różowo. Niektóre postacie wyglądają po prostu brzydko, jak fanarty początkującego rysownika. Dotyczy to przede wszystkim postaci drugoplanowych, ale także głównego bohatera i rzekomo seksownej nauczycielki. O wiele ładniej narysowano wspomnianą Asukę czy choćby nimfomankę Mao. Choć „Renzu” zostało wyprodukowane w 2000 roku to projekty postaci przywodzą na myśl starsze anime. Na pierwszy rzut oka widać, że budżet przeznaczony na realizację był skromny. Animacja jest niezbyt płynna (mała liczbą klatek na sekundę), ujęcia raczej statyczne i niezbyt szczegółowe. „Miłosne fotografie” mogą jednak dostarczyć niezłej rozrywki jeśli będzie się je oglądać z przymrużeniem oka. W takim kontekście drobiazgi typu obscenicznie falliczny obiektyw aparatu Tōru albo bezjajeczny penis generujący wokół siebie aurę mroku są całkiem zabawne, a niedociągnięcia techniczne i drętwe dialogi tylko zwiększają efekt komiczny. Polskie wydaniePolskie wydanie zachęca do zakupu ładną okładką, którą zdobi apetycznie rozebrana Asuka. Napis „tylko dla widzów dorosłych” jest dyskretny i nie rzuca się w oczy, przy dokładniejszym spojrzeniu można zauważyć, że w logo Anime Gate zwyczajowe wschodzące słońce zastąpiło serduszko. W pudełku oprócz płyty znajduje się ulotka z kadrami z filmu i spisem rozdziałów na płycie. Tytułowe menu jest estetycznie wykonane, ale skromne. Jedynym dodatkiem związanym z samym filmem jest zwiastun. Oprócz tego menu oferuje bezpośredni dostęp do scen i ustawienia dźwięku i napisów. Ponadto na płycie zwyczajowo znajdują się zwiastuny innych filmów z oferty Anime Gate oraz informacje o produktach Vision. Sam film jak zwykle w wypadku Anime Gate poprzedzony jest reklamami, których nie można pominąć, ale na szczęście w „Renzu” jest ich mniej niż na innych płytach. Szkoda, że nie wynika to ze zmiany głupiej polityki firmy, a raczej z faktu, że niektórzy reklamodawcy nie chcieli się pojawiać w kontekście „tylko dla dorosłych”. Jakość obrazu jest średnia, w oczy rzuca się brak ostrości i rozmyte krawędzie, w nieco mniejszym stopniu widoczna jest ziarnistość. Tu i ówdzie widoczne są zniekształcenia spowodowane kompresją. W wypadku oglądania filmu na monitorze komputerowym widać nakładające się na siebie klatki powstałe przy zmianie prędkości filmu na potrzeby DVD. Część tych niedoskonałości można zrzucić na karb wieku filmu, w 2000 roku technologia DVD dopiero trafiała pod strzechy, a i pewnie sam film nie był przygotowywany w technologii cyfrowej. Warto jednak podkreślić, że kilkoma niezbyt trudnymi zabiegami można było znacząco polepszyć jakość. Dane na płycie zajmują niewiele, bo tylko 2,11 GB. Przeciętna prędkość danych dla obrazu to ok. 5,7 Mb/s, ale przy tej jakości materiału jej zwiększenie raczej nie przyniosłoby widocznego polepszenia jakości. Do wyboru są dwie ścieżki dźwiękowe: oryginalna japońska oraz polski lektor nałożony na japoński oryginał, obie w standardzie Dolby Digital 5.1. W wypadku tej płyty korzyści z posiadania zestawu 5.1 są znikome. Ścieżka z lektorem została dobrze przygotowana, głos jest wyraźny i jednocześnie nie zagłusza oryginalnej ścieżki. Dostępne są także polskie napisy. Jak już wspomniałem, dialogi są drętwe, ale to raczej problem wynikający ze scenariusza, a nie niekompetencji tłumacza. Podsumowanie„Miłosne fotografie” to typowy przeciętniak wśród japońskiej erotyki. Nie wyróżnia się ani poziomem wykonania, ani fabułą, nie ma też zapadających w pamięć postaci. Akcja może połechtać wyobraźnię jedynie bardzo niewymagających odbiorców. Polskie wydanie jest bardzo skromne pod względem zawartości i nie zachwyca jakością. Niemalże 40 zł za niespełna 30 minut przeciętnej rozrywki to wysoka cena. W tej sytuacji „Renzu” zapewne znajdzie nabywców jedynie wśród zatwardziałych fanów hentai i nałogowych kolekcjonerów anime. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: Renzu: miłosne fotografie. Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 5,50/10 (2 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 13 dodaj [1] Re: Renzu: miłosne fotografie
Grisznak [*.satfilm.net.pl], 08.08.2006, 20:23:00, oceny: +0 -0 A nie ma polskiego dubbingu ? Szkoda... Odpowiedz [2] Re: Renzu: miłosne fotografie
[3] Re: Renzu: miłosne fotografie
[4] Re: Renzu: miłosne fotografie
[5] Re: Renzu: miłosne fotografie
[7] Re: Renzu: miłosne fotografie
[12] Re: Renzu: miłosne fotografie
Dokladnie, to "Shin Bible Black", premiera zapowiadana na marzec... biezacego roku. Jesli chodzi o H-anime z dobra fabula, to zdecydowanie Urotsukidoji I i II. [6] Re: Renzu: miłosne fotografie
[8] Re: Renzu: miłosne fotografie
zgadzam się, a przy okazji: 'Ai no Kasubi' to juz nikt nie liczy!? :P [9] Re: Renzu: miłosne fotografie
W latach 90-tych pojawiło się też kilka kaset VHS z hentajami. [10] Re: Renzu: miłosne fotografie
[11] Re: Renzu: miłosne fotografie
| Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||