Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Testament DamoklesaMarcin Wełnicki Fragment książki „Testament Damoklesa” autorstwa Marcina Wełnickiego, która ukaże się nakładem wydawnictwa Runa jesienią 2011. Anime.com.pl jest patronem medialnym książki. Seul, Korea, marzec 1951 roku Nie potrafił dłużej czekać. Na południowym krańcu ryżowego pola, ledwo na granicy wzroku, stała wbita w ziemię żerdź, do której ktoś przywiązał latarnię. Słaby płomyk wił się przy najlżejszym podmuchu wiatru. Wokół krążył rój świetlików, który z daleka wyglądał jak jaśniejąca chmura złocistego pyłu. Wiedział, że obok żerdzi spoczywa porzucona motyka, a o nią opiera się szeroki, bambusowy kapelusz. Dwadzieścia metrów dalej, pośród podmokłych upraw ryżu, leżało ciało chłopa albo mnicha. Na północy nocną czerń rozświetlały błyski wystrzałów i płonące wraki, ciszę zapełniał huk kanonady i urywane wrzaski umierających. Karabinowe kule uderzały o zarośnięty pnączami i mchem fundament dawnej budowli, sypiąc na boki kamiennymi odpryskami. Pociski z moździerzy wzbijały w górę bryły ziemi. Rozszarpywani na strzępy żołnierze wrzeszczeli, a ci, którym udało się przebiec pole - pas śmierci - i schronić w ruinach, kulili się za niskimi murkami i szczątkami ścian, a porośnięte ryżem, mokre grudy gleby, małe kamienie i kawałki ciał spadały na nich jak ulewnydeszcz. Tap, tap, tap w odkryte plecy i powgniatane hełmy. Na ścieżce przed mostkiem prowadzącym do kompleksu pagód przewrócił się opancerzony transporter. Mina przeciwpancerna. Rozerwany, osmalony przód, oświetlony plamą płonącej benzyny, wyglądał jak las żałośnie wyciągniętych dłoni albo czarne słońce. Metalowy odłamek zablokował górny właz pojazdu, z bocznego, otwartego na oścież, unosiła się smuga dymu, podświetlona pomarańczowym pobłyskiem szalejącego wewnątrz pożaru. Żołnierze próbowali wydostać się na zewnątrz jak uciekinierzy z tonącego statku, ale rozstawione przed bramą kompleksu, ufortyfikowane cekaemy Browninga ścinały nieszczęśników, którzy w strugach krwi wypadali na zewnątrz albo zsuwali się z powrotem do środka wozu. Po niebie przemknęły dwa Chu X-PO3, ale niezapowiedziany ostrzał z działek AA ukrytych gdzieś w świątyni strącił obie maszyny, zanim zdołały zrzucić swój ładunek. Płonące szczątki jednego z samolotów opadły na podwórze, gdzie chwilę wcześniej przeniosło się dowództwo Grupy Wydzielonej. Niektórych przecięły ogniste metalowe drzazgi. Inni stanęli w ogniu i z krzykiem porzucili schronienie, ale snajperzy czający się w zakamuflowanych stanowiskach, wysoko w konarach drzew zastrzelili każdego z nich. Przestworza nad kompleksem czarniały – jeśli to w ogóle było możliwe. Rozdęte chmury, oleiste plamy, ociekały w kosmykach, uginały się pod jakimś ciężarem. Wąska linia odległego świtu odznaczała na horyzoncie kontur świątyni. Niebo nad Pan Hiehn miało się lada chwila spotkać ze szczytem wzgórza niczym negatyw klepsydry. Reiner Erhard przeleciał wzrokiem po swoich żołnierzach. Jeszcze nie potrafił odczytywać ich obcej mimiki twarzy, chociaż strach wszędzie wyglądał tak samo. Nawet Lim Kao, bezlitosny kapitan Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zaciskał wargi, jakby nie chciał, żeby wydostało się z nich dziecięce kwilenie. Nie potrafił dłużej czekać. Nie zważając na kule, przeskoczył niski murek i rzucił się w kierunku kompleksu. W mundurze i płaszczu gestapo był jak atramentowa plama na czarnej karcie i poruszał się tak szybko, że świątynni obrońcy wzięli go w pierwszej chwili za czarną panterę. Nie kierował się w stronę mostku i prowadzących do bramy schodów, gdzie krzyżowy ogień ciężkich karabinów maszynowych nakreślił kolejną strefę śmierci, ale wprost na pionową kamienną ścianę, tonącą w podwójnej ciemności, nocy i cienia rzucanego przez długi pawilon o szerokim dachu, który rozciągał się ponad nią. Strzelcy chowający się za workami z piaskiem wreszcie go zauważyli. Ktoś wystrzelił w niebo flarę, a potem następną. Widzieli, jak jego każdy krok wyrywa kępy trawy. Jak wbiega w górę kamiennej ściany prawie nie tracąc prędkości. Jak przeskakuje nad drewnianą barierką oplecioną drutem kolczastym i ląduje na szczycie muru, a deski pękają pod siłą uderzenia. Wielu strzeliło, ale żaden nie trafił. Reiner Erhard miał już w dłoniach dwa mausery C96, jednym mierzył w prawo, w kierunku bramy, drugim w lewo, wzdłuż muru. Otworzył ogień. Każdy strzał był jak podmuch gaszący świeczkę, każdemu hukowi odpowiadał trzask walących się na deski ciał. W zwartej linii obrońców powstała wielka wyrwa. Reiner Erhard upuścił pistolety, w których skończyła się już amunicja, wyszarpnął z kabur dwa następne, i pobiegł do bramy. Załoga jednego z cekaemów zaczęła obracać trójnożną podstawę w jego stronę, najwyraźniej jej element kołowy się zaciął albo nigdy nie działał. Nie miał na to czasu. Niedbale machnął ręką, a kilkutonowy posąg Buddy stojący nad łukiem bramy złamał się jak źdźbło trawy i runął, miażdżąc żołnierzy i całe stanowisko ogniowe. Teraz drugi browning zaczął się obracać, ale jakaś nienaturalna siła zgniotła i wygięła lufę. Załoga cekaemu poderwała się z miejsc, chwytając za karabiny, ale dla nich było już za późno, kule Reinera Erharda były szybsze. Zatrzymał się na skraju schodów i machnął do swoich żołnierzy. Mimo nieustającego ostrzału moździerzowego, Lim Kao wykrzyczał rozkazy, pozostali przy życiu członkowie Grupy Wydzielonej ChALW porzucili schronienie i pobiegli ku mrocznemu wejściu świątyni Pan Hiehn. Wielu zginęło po drodze, ale to nie miało znaczenia. Przybyli tu zakończyć koszmar z Drepung. Reiner Erhard zniknął w bramie. Nie oglądał się za siebie. Ostatecznie, oni wszyscy, jego żołnierze i stronnicy, byli tylko dywersją. Biegł opustoszałymi ścieżkami kompleksu pagód, wzniesionego na ruinach prehistorycznej świątyni. Złote i pomarańczowe lampiony drżały na silnym wietrze, a z otwartych ognisk roznieconych na skrzyżowaniach, a czasem i środkach ulic, wznosił się gęsty, czarny dym. W oddali, na wschodzie, świetlista mozaika znikających punktów i buchających supernowych znaczyła miejsce bitwy o Seul. Wpadł na dziedziniec, gdzie w wykopanych rowach ustawiono moździerze. Strzelał do dowódców drużyn ogniowych i tych z żołnierzy, którzy stawiali opór, do dezerterów i tchórzów, którzy kulili się w okopach lub próbowali poddać, kiedy tylko go dostrzegli. Lái zhīqián de sǐwáng! – wołali. - Lái zhīqián de sǐwáng! Śmierć, która poprzedza. Jakiś artylerzysta zdołał jeszcze załadować swój moździerz, ale Erhard pchnął lufę, zanim pocisk dotarł do iglicy. Wybuch odrzucił poszarpane zwłoki nieszczęśnika, przewracając skrzynię z amunicją. Wysypały się uzbrojone pociski, powodując kolejne wybuchy, ale Erhard przeturlał się na bok i przykucnął. Ogień przeskakiwał ze skrzyni amunicji na skrzynię, płomienie buchnęły też z sąsiedniego pawilonu i wspinały się w górę jednej z pagód. Pozostali przy życiu żołnierze próbowali uciec z płonącego placu. Erhard usłyszał zgrzyt metalu o kamień. Przeskoczył przez płomienie. Czuł jak tlące się kosmyki włosów ocierają się o twarz. Zerwał się do biegu, a brukowce za jego plecami eksplodowały gradem pocisków. Minął kilku żołnierzy, żaden nie zdążył usunąć się z drogi karabinowego ognia. Przeskoczył nad fortyfikacją z worków piaskowych, dotarł do krawędzi placu, a potem szybko zawrócił. Widział jak powietrze nad głową faluje w strumieniu gorąca broni termostrugowej, a gong, który właśnie zostawił za plecami, pęka jak pełen wody balon. Wrzący, płynny metal prysnął na jego płaszcz. Erhard syknął z bólu, ale nie pozwolił, żeby to wrażenie nim owładnęło. Pobiegł wprost na swojego napastnika – maszynę kroczącą „Sturmwunder”, która wyłoniła się z bocznej alejki. Kanciasta, pokryta grubymi płytami pancerza i rakietowym poszyciem, powolna i niezgrabna, ale śmiertelnie groźna. Relikt ostatniej wojny. Bez niewyczerpanego źródła energii Eskalacji, była tylko kiepskim żartem. Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 1,00/10 (6 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 25 dodaj [1] Re: Testament Damoklesa
ranma-san [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 19.10.2011, 10:03:39, oceny: +13 -6 tl, dr Odpowiedz [2] Re: Testament Damoklesa
Reiner Erhard przeleciał wzrokiem po swoich żołnierzach... Reiner Erhard miał już w dłoniach dwa mausery C96... Reiner Erhard upuścił pistolety... Reiner Erhard zniknął w bramie... Erhard usłyszał zgrzyt metalu o kamień... Erhard syknął z bólu... Erhard poderwał z ziemi karabin typu 63... Reiner Erhard żałował jedynie, że sam go nie zabił... Erhard cisnął w niego mieczem... Reiner Erhard ponownie rzucił mieczem... Reiner Erhard przeniósł wzrok na ołtarz... Erhard przewrócił Rezurektora na plecy, a potem ścisnął go za gardło i podniósł... Erhard gwałtownym ruchem ciął mnicha w poprzek klatki piersiowej... Reiner Erhard dopiero teraz zdał sobie sprawę... Reiner Erhard nie odczuwał ulgi... Reiner Erhard zadarł głowę... Reiner Erhard uważa, że szkoda drzew na takie książki. Przepraszam. [3] Re: Testament Damoklesa
Imię i nazwisko jak z jakiegoś fan ficka xD Ew. pierwszego lepszego anime. [4] Re: Testament Damoklesa
[8] Re: Testament Damoklesa
Czyli jeden wielki pierdolnik. A najgorsze, że ta okładka by mnie pewnie zachęciła. [23] Re: Testament Damoklesa
[5] Re: Testament Damoklesa
Brak mi słów. Myślałam, że nie da się napisać czegoś gorszego, niż "Zmierzch", a tu surprise. Komentarz ukryty z powodu przewagi negatywnych ocen. [11] Re: Testament Damoklesa
[12] Re: Testament Damoklesa
nie wiem, nie czytalam, ksiazki bronic nie bede ;) dla mnie tez nie wyglada zbyt zachecajaco, opisu wole nie czytac. ale nie da sie nie zauwazyc, ze jemu sie ksiazke skonczyc udalo - i namowic do jej wydania Runę również. i juz przez to jest na wygranej pozycji w starciu z kazdym, kto go krytykuje... :( [13] Re: Testament Damoklesa
[16] Re: Testament Damoklesa
[17] Re: Testament Damoklesa
[18] Re: Testament Damoklesa
No ja też... Tylko Autorowi to powiedz :-) [15] Re: Testament Damoklesa
Nie zaskoczenie. Niech sobie wydaje, proszę bardzo, mi to wisi. Ja mam prawo wyrazić swoją opinię na forum publicznym, nie będę bić pokłonów autorowi, jeżeli w mojej opinii utwór jest marnie napisany. A co do Twojego "a ty nie"- jeszcze się kiedyś zdziwisz ;-) Btw, chyba kokosów na tej książce nie zarobi... PS. Stephenie Meyer też wydała "Zmierzch" i dostała za to pieniądze, co nie znaczy, że jej książka jest dobra. [6] Re: Testament Damoklesa
[7] Re: Testament Damoklesa
[21] Re: Testament Damoklesa
[9] Re: Testament Damoklesa
[14] Re: Testament Damoklesa
Po co, skoro można na nich zarobić ? :D Musze chyba wygrzebać mojego gimnazjalnego szlagiera pisarskiego. [19] Re: Testament Damoklesa
[20] Re: Testament Damoklesa
[22] Re: Testament Damoklesa
Tu sobie ponarzekam - niby na ACP wystartowały felietony, ale jak tydzień temu wrzuciłem swój tekst, to odpowiedzi żadnej, tylko Raven (którego osobiście poprosiłem) tekst przeczytał, ale powiedział, że nie ma uprawnień, żeby go zamieścić. Jak ostatnio swój tekst wrzucałem, to też dłuuugo czekałem na publikację i żadnej odpowiedzi zwrotnej na maila :( [24] Re: Testament Damoklesa
| Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||