Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Uczymy się japońskiego?Mariko Widząc wokół siebie te pełne zachwytu okrzyki: „ach! och! japoński!”, postanowiłam napisać, co wynika z moich skromnych obserwacji w światku fanów mangi i anime. Jako zagorzała fanka języków obcych w ogóle przypatruję się możliwościom nauki tychże i ze zdumieniem stwierdzam, iż, jeśli tylko się komuś zamarzy – nauczyć się zawsze można. Fanem anime być – to oczywiście ubóstwiać ulubionych twórców, seiyuu, kompozytorów i znać cała listę płac z każdego anime (joking :P). Tak sobie myślałam, że skoro ludzie lubią ten japoński nurt komiksu i animacji będą także, całkowicie naturalnie, lubili także język japoński. Och, jakże się myliłam! Lata spędzone na poznawaniu mentalności społeczeństwa fanowego potrafiły pokazać mi rzecz wręcz odwrotną! Po króciutkiej recenzji kursu w Tarnowskich Górach z komentarzem, iż każdy fan marzy o nauce japońskiego, nie mogłam się nie uśmiechnąć z politowaniem. Otóż, nie każdy fan koniecznie chce znać japoński. Bo on ma tłumaczenie i jest szczęśliwy. Nie zniesie jednak przywitania po japońsku, podziękowania, lub jakiegokolwiek innego wyrażenia, bo po prostu japońskiego nie lubi. Paradoks, ale jakże częsty wśród fanów... I czyż nie jest tak chociażby z językiem angielskim? Wokół nas jest go pełno, zwłaszcza w telewizji. A jednak są ludzie szczerze go nienawidzący, mimo, iż są zagorzałymi fanami twórców z krajów anglojęzycznych. Skupmy się jednak na fanach, którzy deklarują ogromną chęć nauki tego, jednego z ciekawszych języków świata. Chociaż japonistów w naszym kraju mnoży się ostatnio dużo i sama znam kilku, którzy wspięli się wysoko, lub też na pewno wejdą na szczyty, to jednak duża ilość fanów trąci lenistwem, czy też wygodnictwem, albowiem narzekanie, jak to nie ma warunków do nauki to bzdura. W większych miastach organizowane są kursy, w mniejszych poczta też działa i zawsze kurs można pocztownie zamówić, że o tysiącach samouczków i świetnej książce do gramatyki japońskiej, słynnej w gronach przyszłojaponistycznych nie wspomnę. Warunki teraz są, chociaż wielu może westchnąć – kasa. No właśnie, odwieczny wróg młodzieży. Ale jeśli się chce, jeśli bardzo się chce, można sobie poradzić. Trzeba tylko czasem umieć dokonać wyboru – kolejne parę tomów mang, czy może odłożyć na jakiś samouczek? (osobiście uczę się z kursu ESKK, plus anime, plus stronki internetowe). Zatem, jeśli już dokonaliśmy wyboru i chcemy się uczyć zacznijmy od najprostszej rzeczy: anime. W anime mnogość wyrażeń i zwrotów codziennych to wielka skarbnica wiedzy. Po opanowaniu, romaji lub jedynie kana pozwolą nam pospisywać sobie co częściej użyte wyrażenia i powtarzać je, gdy będziemy mieli na to czas. Akiramenai – jak mawiała Usagi Tsukino. Nauka oryginalnych tytułów też bardzo pomaga. Większość fanów nie skojarzy, co to „Omoide poro poro”, czy „Mimi wo sumaseba”, bądź „Gunnm”, za to będą wiedzieć co to za filmy, prawdopodobnie, po zobaczeniu angielskich tytułow: „Only yesterday”, „Whisper of The Heart” i „Battle Angel Alita”. Pozwolę sobie na niewielką dygresję i opisanie małej scenki z jednego z konwentów. Na konkursie wiedzy o m&a delikwent został spytany, jak po japońsku brzmi tytuł: „The Cat Returns”. Delikwent, ku memu najszczerszemu zdziwieniu i zaskoczeniu – nie wiedział. Organizator konkursu zaś nabawił mnie spodków zamiast oczu, wymawiając tytuł źle. Oczywiście chodzi o „Neko no Ongaeshi”, czytane bardzo często, cholera wie, czemu, jako: „Neko no onageshi”. Nie wnikam czemu, jednak jest to dla mnie niezgłębioną tajemnicą, czemuż to fan anime i mangi nie zna tytułu oryginalnego popularnych serii, bądź kinówek. Znajomość oryginalnych tytułów oraz słów w nich zawartych pozwoli nam na: poszerzenie pola poszukiwania informacji o danym tytule, często właściwemu zrozumieniu, co autor miał na myśli, oraz zapamiętania kolejnych wyrażeń. Zastanawia mnie również, czemu często na konwentach fani reagują jak oparzeni na zwykłe „konnichi-wa, ogenki desuka?” czy też znane z anime: „sugoi”, lub, nie szukając daleko: „kusoo”, albo: „baka” (kojarzone najczęściej z nazwą konwentu li i jedynie). Z jednej strony krzyki: nie chcemy dubbingu! Z drugiej zaś: my chcemy polskie tłumaczenie! Mów po polsku, tu Polska! (odpowiedź na jedno z moich: konnichi-wa na konwencie). Albo ja czegoś nie łapię bom za stara, albo klaruje się nam syndrom: nie mogę, bo mi się nie chce. Talentu fanom zarzucić nie można, albowiem niemal idealnie naśladują śpiewane słowa w karaoke. Skąd zatem ta męczeńska mina u niektórych i alergiczna wręcz reakcja na słowo wypowiedziane w języku japońskim? Jedni cierpią, bo wydaje im się, że trzeba mieć górę kasy, by nauczyć się japońskiego, inni zaś muszą przeżywać okropne męki słuchając japońskiego w anime. Jednym słowem – w pełne żalu westchnięcia: och, też bym chciał/a się uczyć nie bardzo wierzę. Prędzej poprawiłabym takiego kogoś: och, chyba bardzo chcesz UMIEĆ. Umieć a uczyć się to dwie różne rzeczy i niektórym warto by o tym przypomnieć... Zanim zaczniemy zazdrościć japonistom, że spełniają niemożliwe marzenie, albo będziemy po nocach płakać, że nie mieszkamy w tym, czy innym mieście, gdzie jest kurs, zastanówmy się, czy nie jest to takie niemożliwe. Reasumując ten króciutki tekścik pozwolę sobie zadać pytanie: doshite? Możliwości jest wiele. Jeśli bardzo się chce. Nie wszyscy jednak fani marzą o japonistyce i takie przekonanie jest błędem. Oczywiście nikt nikogo za to nie karze, ale najpierw darcie się, że „ja chcę Hauru w oryginale!” a potem wykrzywianie się na najprostszy komentarz po japońsku uważam za sprzeczność i dziwne zmanierowanie fanów. Minna-san, nihongo benkyoo shimashoo! Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 4,75/10 (8 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 65 dodaj [1] Re: Uczymy się japońskiego?
Dairi [*.comnet.krakow.pl], 28.08.2005, 16:14:45, oceny: +0 -0 Osobiście nie spotkałam ze zjawiskiem alergicznego reagowania na japoński, ale moze to dlatego, że moi mangowi znajomi to tłumacze anglo-,niemiecko-,francusko- i nawet japońskojęzyczni ;) Odpowiedz [2] Re: Uczymy się japońskiego?
Ohayo! Marmoladka-chan jest sugoi, ale jej otoko to baka! Zbyt rzadko zmienia pantsu. Ale nic to! Dzieki temu ten rabu rabu romansu jest bardziej kawaii! Arigato!
Wydaje mi się, że albo się faktycznie mówi jako tako po "obcemu", albo się mówi po swojemu i nie wtrąca się "dziesięciu podstawowych słow, które znam z Love Hina" do polskiego zdania. Bardziej podoba mi się postawa "nie uzywam japońskiego wcale" od "każde słowo "głupi" zastępuję słowem "baka"". [3] Re: Uczymy się japońskiego?
Zastanawia mnie również, czemu często na konwentach fani reagują jak oparzeni na zwykłe „konnichi-wa, ogenki desuka?” (...) Albo ja czegoś nie łapię bom za stara, albo klaruje się nam syndrom: nie mogę, bo mi się nie chce. A moze poprostu ktos wklejajacy w co drugie zdanie japonszczyzne uznawany jest za pozera, szczeniaka ktory szpanuje prostymi wyrazami zeby byc "sugoi"? Odzywka typu "mow po Polsku" nie jest wymyslem naszego fandomu - podobnie reagowal np. Krasicki zlewajac w swoich bajkach z francuszczyzny rozprzestrzenionej w pewnych warstwach spolecznych - tez nie mogl, bo nie chcial? Czy zwyczajnie nie mogl zniesc pozerstwa? Chyba raczej to drugie i podobnie jest "u nas". Osobiscie, jak widze kolesia ktory wali tekstem typu "Konnichi-wa organizator-san, kiedy ten kawaii konkurs? Onegaii! Powiedz!" to jakos mnie tak cos skreca wewnetrznie i niekoniecznie z powodu przesadnego patriotyzmu czy milosci do jezyka ojcow. Z jednej strony krzyki: nie chcemy dubbingu! Z drugiej zaś: my chcemy polskie tłumaczenie! Dub != sub, krotko mowiac - chcemy polskie tlumaczenie, w formie napisow, a nie Michala Ż i Boguslawa L. osobiście uczę się z kursu ESKK Tia, na koniec kursu za 10 zlociszy kupilem sobie swiadectwo "(...)zaswiadcza sie iz Pan/Pani ............. ukonczyl(a) kurs podstawowy jezyka japonskiego(...)". Fajna sprawa, ale bede musial kiedys w koncu zobaczyc co w tych gazetkach przychodzilo ;) Znajomość oryginalnych tytułów oraz słów w nich zawartych pozwoli nam na: poszerzenie pola poszukiwania informacji o danym tytule Szybki kurs googla - wklejasz tytul angielski (czy inny najbardziej popularny), w pierwszej dziesiatce stron odnajdziesz tytul oryginalny zapisany katakana, hiragana, kanji, od gory w dol, od lewej do prawej, od prawej do lewej, wspak i w formie rebusu z nagrodami. najpierw darcie się, że „ja chcę Hauru w oryginale!” Czesciej w tym wypadku chodzi o oryginalnosc calosci utworu (wraz z dzwiekiem w przypadku filmow), a i jeszcze dochodzi sposob gry aktorskiej, osob podkladajacych glosy. Porownanie japonskiej i polskiej wersji Spirited Away da ci jakis poglad na ten problem :) Wyobraz sobie taka sytuacje - spokojny dzionek w malej wiosce, chlopi na roli, ktos tam zbiera ziolka, slowem sielanka. Nagle z lasu wyskakuje dzika swinia wielkosci jednorodzinnego domku z poddaszem -napiecie wzrasta- chlopi uciekaja, zwierzatko tratuje wszystko jak leci -napiecie wzrasta- glowny bohater goni intruza aby go powstrzymac -napiecie wzrasta, barometr na scianie wariuje- nasz samozwanczy hero zastepuje droge ogromnej, toczacej piane z pyska swini, ta niewzruszona pedzi wprost na niego, dynamiczne prowadzenie kamery, tetent kopyt -napiecie osiaga szczyty, barometr malo co nie eksploduje, widzowie maja nerwy napiete niczym przyslowiowe postronki- wtem jeden z uciekajacych w panice chlopow odwraca sie, widzi cala sytuacje i... glosem jakby odczytywal ogloszenie o sprzedazy pralki mowi "Ashitaka, uciekaj." po czym akcja toczy sie dalej, swinia szarzuje na biednego Ashitake -napiecie poszlo na piwo, barometr spi, widziowie turlaja sie ze smiechu. a potem wykrzywianie się na najprostszy komentarz po japońsku uważam za sprzeczność i dziwne zmanierowanie fanów. Jak juz pisalem - zmanierowaniem jest wlasnie wklejanie "najprostszych komentarzy po japonsku" do mowy potocznej. Zwyczajne pozerstwo, jak u ziomow sypiacymi grypsami w stylu "Yo foczka, kminisz zajawke? Cool masz shirta, a ja jazzy car". [5] Re: Uczymy się japońskiego?
[6] Re: Uczymy się japońskiego?
Niestety, to smutna rzeczywistosc. Wiecej bys sie asymilowal na imprezach, a nie przemykal, to bys sam tego doznal ]:)))) [8] Re: Uczymy się japońskiego?
[10] Re: Uczymy się japońskiego?
Nie przesadzamy! :> [7] Re: Uczymy się japońskiego?
W pełni się z Tobą zgadzam. Makaronizmy to nic nowego, a już na pewno nie wymysł fandomu m&a. Takie przeplatanie słownictwa polskiego z japońskim tylko razi i często stwarza sytuację, w której osoba na siłę wciskająca japońskiej słówka w żaden sposób nie może zostać zrozumiana przez rozmówców. Myślę też, że obcojęzyczne wtrącenia na konwentach, czy przy innych okazjach, gdzie większość w najlepszym wypadku rozumie co dziesiąte słowo, jest po prostu niepotrzebnym i nieudanym szpanerstwem - "popatrzcie! ja znam więcej słów po japońsku od was!" Poza tym autor artykułu chyba nie do końca zrozumiał uwagi niektórych fanów (chociażby kwestia dubbingu, któremu jestem zdecydowanie przeciwny i który nie jest wcale potrzebny do zrozumienia treści mangi/anime - istnieją przecież suby). Nie mniej jednak pozdrawiam Virusa i autora tekstu ^_^ [16] Re: Uczymy się japońskiego?
Och, tu nie chodzi o szpanerstwo. Osobiscie nie szpanuje bo kurde ialabym czym, naprawde (heh...). Tu chodzi raczej o fakt, ze jak to fandom zna pewne rzeczy, w tym wedlug wszelkiej logiki - podstawy japonskiego - nie uwierze, ze nikt nie zna znaczenia slowa: kusoo albo shimatta:P Tu chodzi o fakt, ze skoro tak nam sie podoba radosne konnichi-wa jednego bohatera z drugim, czemuzby nie przywitac tak kogos na konwencie? To zupelnie jakj na studiach, gdzie 'anglisci' na przerwie wrzeszcza: nie chce slyszec angielskiego! Patrze na to z perspektywy fana zarowno animacji japonskiej jak i tegoz jezyka. To moje zdanie, obserwacje i naprawde nikt nie musi sie z tym zgadac, niemniej jednak dziwi mnie fakt, ze fani star warsow witaja siebie: may the force be with you albo podobnie a fani star treka powitaniem klingonskim, czy tymze hymnem, a fani animacji japonskiej nie sa w stanie wykrztusic: konnichi-wa minna! Nikt nie mowi, ze to pozerstwo. raczej mily akcent powiedzialabym. Tylko czasem mam wrazenie, ze czasem ludzie chca uchodzic za superpowaznych i superznawcow. Tylko ze jedno nie przeszkadza drugiemu - bo nie ma nic lepszego nad dowcipnego specjaliste:) Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za komentarz. Co do subbow - mala uwaga - dobrze znac chociaz troche jezyk, by wiedziec, czy sub jest dobry, czy nie. Ze 'nani yo' mozna by zastapic naszym: jeszcze czego, niz strasznie dlugim subbowym angielskim: who does he think he is? (zrodlo: Mimi wo sumaseba hardsub version). Jedno zdanie spotkalam tez przetlumaczone na kilka sposobow: Gureeto desu (Onizuka Live Action): I am so great; druga wersja: You are so great. No i badzmy madrzy? :D Wiedzac, ze owo gureeto desu odnosi sie zarowno do sytuacji (it is so great!) jak i ludzi (you are so great) czy tez autora (I am so great) moznazinterpretoewac to roznie i of course wybrac wersje, ktora przypadla nam do gustu i sytuayjnie najbardziej. Nie czarujmy sie, suby nie sa robione przez specjalistow. I moga miec bledy. Stad tez namowa do chocby minimalnego zainteresowania oryginalem:> Pozdrawiam i dziekuje za komentarz. [24] Re: Uczymy się japońskiego?
nie uwierze, ze nikt nie zna znaczenia slowa: kusoo albo shimatta Ja nie znam, i malo mnie obchodzi co to znaczy, tak szczerze mowiac :) Jedyny powod, jaki znajduje w mojej, czasem powracajacej, checi nauczenia sie japonskiego to mozliwosc zamawiania i czytania komiksow prosto z japanu. Wiecej grzechow nie pamietam :) Tu chodzi o fakt, ze skoro tak nam sie podoba radosne konnichi-wa jednego bohatera z drugim Komu sie podoba? Znasz jakiegos fanatyka tego zwrotu (w sensie stricte)? fani star warsow witaja siebie: may the force be with you Hm, poprawdzie tych totalnych fanow SW nie znam, ale z kumplami w zyciu tak sie nie witalem. Owszem, czasem dla jaj walnie sie jakis cytat, ale tylko i wylacznie w celu humorystycznym. Nikt nie mowi, ze to pozerstwo. Ja np. tak mowie. :) Tylko czasem mam wrazenie, ze czasem ludzie chca uchodzic za superpowaznych i superznawcow. A to tez racja, modne ostatnio stalo sie podejscie w stylu "hej! mam kompleksy, krzywe nogi i malego penisa! kompletnie nie wiem o czym mowa, ale sie przypieprze i troche pobluzgam to moze jakas lasia na mnie poleci". Niemniej w kontekscie twojej opnii, ktora tu omawiamy, znowu IMHO chybiasz. Wydaje mi sie, ze poprostu raz chcialas zaswiecic na imprezie niezbyt przemyslanym grypsem, komus to nie podeszlo i na podstawie tego budujesz cale uniwersum problemu, ludzi i scenariuszy. A naprawde, uwierz, nie ma wielu tak drazniacych rzeczy jak czlowiek mieszajacy kilka jezykow w jednym zdaniu - jest to poprostu irytujace i w pewnych sytuacjach az zalosne. I poraz kolejny powtarzam - nie jest to wymysl naszych czasow i tym bardziej naszego radosnego kolektywu. dobrze znac chociaz troche jezyk, by wiedziec, czy sub jest dobry, czy nie. (...) Nie czarujmy sie, suby nie sa robione przez specjalistow. Suby do orginalow wypuszczanych w polsce, powinnybyc robione przez specjalistow. I wlasnie tego oczekujemy mowiac "zadamy profesjonalnych tlumaczen", a nie podejscia "kurde, burza sie, wyslemy Zamachowskiego niech podubuje to sie odwala". Suby do piratow mnie nie bardzo interesuja, gdyz za anime samym w sobie nie bardzo przepadam, a jesli juz cos mnie zainteresuje to i tak nie w wersji CD-RW. Jakby jednak nie patrzec, wazne jest zrozumienie przekazu dzieki tlumaczeniu, a nie rozbijanie go na drobne i analizowanie sylaba-po-sylabie. Moze ciebie to bawi, ale uwierz - wiekszosc nawet nie zwraca na to uwagi, bo jest to bezcelowe. Rozumieja sens filmu, ktory ogladaja? I to im wystarcza, pomylka, literowka czy drobne przekrecenie nie przeszkadza az tak bardzo. Zreszta nawet rozne przeklady jednej ksiazki potrafia sie roznic nawet w kwestii nazwisk bohaterow - ilu tlumaczy, tyle podejsc. [40] Re: Uczymy się japońskiego?
Co do tlumaczen sie nie wypowiem, powiedzialam juz kiedys - laicy uwazaja, ze o tlumaczeniach wiedza najwiecej. Nie przecze, ze wazne jest dobre tlumaczenie, ale tak na dobra sprawe - czy telewizja zatrudnia DOBRYCH tlumaczy? Czy w TV sa sami DOBRZY dziennikarze? A a ile laikus zbufonialus jest w stanie okreslic czy tlumaczenie jest dobre i (welcome Japanese) zgodne z oryginalem? Co do wzmianki jakobym chciala 'zablysnac'... Wisi mi to. Wlasciwie w ogole sie nie spodziewalam publikacji tegoz artykuliku a chcialam tylko sprawdzic reakcje... Taki psychologiczny zabieg. Szkoda, ze przewidywania co do komentarzy sie sprawdzily. Co do reszty - nie wypowiem sie. Jakos nie trawie tego ironiczno-kpiarsko i ziomalskiego tonu:/ Moze nie przez caly komentarz, ale spora jego czesc. Pozdrawiam. [25] Re: Uczymy się japońskiego?
fani animacji japonskiej nie sa w stanie wykrztusic: konnichi-wa minna! Duzo normalniej jest powiedziec "czesc stary", niz silic sie na (nawet proste) makaronizmy :) Podejrzewam, iz kazdy kto obejrzal chociaz kilka japonskich pornobajek[tm] zna sens zwrotu "konnichi-wa minna", a nie uzywa tego w mowie potocznej gdyz jego jezykiem podstawowym jest jezyk polski i wkrecanie w niego innych rzeczy jest nienaturalne, irytujace, glupie (niepotrzebne skreslic). I dobrze - mimo, ze jak juz pisalem, jakos patriota nie zdaza mi sie bywac, to jakby kazdy tak wykrztuszal co mu sie podoba, to w sklepie kupujac fajki by sie mowilo "Konnichi-wa seniorita, deux chafisa cigarettes bitte!" i pozostawaloby sie modlic do bogow wszelakich, zeby pani za lada nie byla zwolenniczka starocerkiewnego mieszanego z jezykiem plemion dolnej amazonki. [26] Re: Uczymy się japońskiego?
"nie uwierze, ze nikt nie zna znaczenia slowa: kusoo albo shimatta" Jesteś najwyraźniej człowiekiem małej wiary ;-) Nie znam żadnego z tych słów i, szczerze mówiac, nie obchodzi mnie, co one oznaczają. Wszystkie słówka, które znam, poznałem oglądając anime. Żadnego z nich nie uczyłem się na pamięć, po prostu ich znaczenie z czasem stawało się oczywiste (np. w jednym z odcinków "Elfen Lied" Nyu biega po całym mieszkaniu w poszukiwaniu wody i wykrzykuje cały czas "Mizu! Mizu!"). "skoro tak nam sie podoba radosne konnichi-wa jednego bohatera z drugim, czemuzby nie przywitac tak kogos na konwencie?" W samym przywitaniu nie widzę nic złego, chociaż moim zdaniem na konwencie, gdzie większość uczestników jest pozytywnie i otwarcie nastawiona wobec innych, bardziej na miejscu byłoby zwykłe "ohayo". Poza tym jest "mała" różnica między zwykłym przywitaniem a zdaniem z kilkoma wtrąceniami po japońsku lub pełnymi wypowiedziami w tym co prawda pięknym języku... "dziwi mnie fakt, ze fani star warsow witaja siebie: may the force be with you albo podobnie a fani star treka powitaniem klingonskim, czy tymze hymnem" Sam jestem fanem zarówno SW jak i ST, znam również kilku innych fanów tych arcydzieł fantastyki naukowej (to oczywiście niezwykle subiektywna opinia, z którą nikt nie musi się zgadzać XD) i żaden z nich nie pasuje do schematu, jaki przypisałaś fanom "Gwiezdnych Wojen" i "trekkerom". Czasami (choć baaaardzo rzadko) słyszę "niech moc będzie z tobą", ale nie ma to nic wspólnego z moimi zainteresowaniami. Mała dygresja. Ostatnio byłem nad morzem ze znajomymi, z czego wszyscy interesujemy się w mniejszym lub większym stopniu m&a. 10 dni spędziliśmy w zamkniętym gronie, ale nie witaliśmy się poprzez "ohayo" ani nie żegnaliśmy "sajonarką". Kilka razy, podczas wspólnych posiłków, zamiast "smacznego" mówiłem "ittadakimasu". Jako jedyny. Ale wszyscy obecni rozumieli ten zwrot i nie zastanawiali się: "czego on ode mnie chce?!" Gdy masz pewność, że rozmówcy Cię zrozumieją i nie mają nic przeciwko konwersacji w obcym języku, wtedy próbuj swoich sił. Inaczej narazisz się na nieporządane reakcje ze strony otoczenia. "dobrze znac chociaz troche jezyk, by wiedziec, czy sub jest dobry, czy nie." Takie jest Twoje podejście i je w pełni akceptuję, chociaż moim zdaniem mogłabyś zaznaczyć, że to Twoja opinia, a nie jakiś pewnik, bowiem takie odnoszę wrażenie czytając niektóre Twoje wypowiedzi. Uogólniasz niektóre "fakty", z którymi niekoniecznie muszą się wszyscy fani zgadzać. "Moim zdaniem", "uważam", "sądzę" czy "myślę" są słowami, które przydałoby się od czasu do czasu umieścić w subiektywnych wypowiedziach. Wybacz, że się czepiam, ale jestem na tym punkcie wyczulony (nie pytaj, dlaczego). Wracając jednak do Twojej opinii, moim zdaniem nie jest ważne, czy dany sub jest w 100% poprawnie wykonany. Chodzi mi oczywiście o amatorskie napisy, choć te niejednokrotnie okazywały się bardziej poprawne językowo od oficjalnych, załączanych z publikowanymi w Polsce anime. Swego czasu ściągałem anime "Naruto" od różnych grup fansubberskich i rzucała sie w oczy różnica w treści angielskich hardsubów. Nie oznacza to jednak, że ten sam odcinek "wykonany" przez różne grupy nosił inne przesłanie, czy rozumiałem go w mniejszym lub większym stopniu. Gorzej było z polskimi napisami, bowiem w większości przypadków dość częstym zjawiskiem były literówki i "orty". Jednak nie miałem problemów z doborem odpowiednich napisów - internauci sami wybierali najbardziej "czytelne" i zrozumiałe, więc wystarczyło spojrzeć na listę ściągnięć napisów danego autora oraz na to, jak długo dana osoba tworzy napisy do mojego ukoffanego anime. Dla mnie nie jest ważne, czy napisy są w 100% czy w 80% zgodne z oryginałem - wystarczy, że dowiem się, o co w danym anime chodzi. Ale to jest moja osobista, subiektywna opinia. Serdecznie pozdrawiam :-) [39] Re: Uczymy się japońskiego?
Hm staram sie zawsze zaznaczac, ze to wylacznie moi opinia i nikt sie z nia zgadzac nie musi. przepraszam, ze nie zaznaczylam wtedy tegow mojej wypowiedzi. Sam widzisz, ze mowiles 'ohayo' (chyba nie po dziesiatej rano:>) i 'itadakimasu'. teraz dopiero widze, ze jednak mocno przecenialam 'fanow' animacji japonskiej. Bo w tym momencie fanow mozna policzyc na jednej rece. Dla mnie osobiscie bycie fanem to nie tylko znanie wlasnie calej listy plac o ktorej wspomnialam humorystycznie, ale tez nieco z tego, co jest jedna z najwazniejszych rzeczy: jezyka. Zatem wnioskuje po powyzszych stwierdzeniach (nie tylko Twoich), ze tak naprawde ludzie nawet na karaoke startujacy nie bardzo wiedza o czym spiewaja... I bardzo cchialabym sie mylic... Pozdrawiam serdecznie. [41] Re: Uczymy się japońskiego?
[42] Re: Uczymy się japońskiego?
[43] Re: Uczymy się japońskiego?
Mariko, czy Ty absolutnie nie trawisz opinii innej niż Twoja? Ta niestrawiona tresc żoładkowa scieka po prawej... może mięty? [45] Re: Uczymy się japońskiego?
[47] Re: Uczymy się japońskiego?
Hmm... czy to znaczy,że każdy fan bodajże kina francuskiego powinien uczyć się tegoż jęzka? [56] Re: Uczymy się japońskiego?
nie zrozumiał pan, admirale ackbar - nie musi. [49] Re: Uczymy się japońskiego?
Niestety nie mam czasu na napisanie dłuższego komentarza (korzystanie z netu u kumpla), ale zgodnie z Twoją logiką fan warcabów powinien się uczyć chińskiego, a jeśli lubię i umiem robić ładne fotki, to powinienem znać każdą część składową każdego modelu aparatu fotograficznego... Tja ^_- [57] Re: Uczymy się japońskiego?
Ja jestem fanem star warsów i nigdy nie witam sie słowami may the force be with you - za to zawsze sie nimi żegnam. dlatego znane japońskie przywitanie albo pożegnanie sie jest jak najbardziej na miejscu. Mimo to 98%komentów w tym te virusa mają słuszność - wtrącanie japońskich słów do polskich zdań jest straaaaaaaaaszne Aha! acp napisało mi 'baka!' jak sie nie zalogowałem a chciałem pisać komenta. wieeś jesteś acp blee [28] Re: Uczymy się japońskiego?
Kurs... Twoj wybor, czy bedziesz sie uczyl, czy nie. I mnie nie o zaswiadczenie chodzi i nie do takich ludzi pisalam, co to im sie dupy ruszyc nie chce i trzeba im glowy do gleby przyciskac, by cos zrobili. Za lenistwo i brak motywacji innych na szczescie nie odpowiadam. Porywanie sie z motyka na ksiezyc to teraz takie powszechne;P A poza tym na dobra sprawe, to cala edukacje sobie mozna kupic teraz. Od przedszkola do psora;P Wiec jesli tak argumentujesz sprawe, prosze bardzo, ale w ten sposob mozez nawet obalic ciazenie ziemskie;P No coz... mnie nie chodzi o wstawki jednowyrazowe. Mnie chodzi o cale zdania, badz nawet krotka konwersacje w tym jezyku. I sorry, ale pozerstwo jest i ma sie dobrze i mowienie, ze tylko slowa swiadcza o pozerstwie jest ogromnym bledem. A juz o kreowaniu siebie na niewiadomo kogo - hehe, na peczki takich przykladow, wiec zaslanianie sie uzyciem od czasu do czasu japonskiego stwierdzenia jako pozerstwem jest smieszne:) Google - owszem, znajduje, a wiesz ile znajduje po wpisaniu oryginalnego tytulu od razu? Jakies 50% wiecej stron. =) Poza tym, skoro fani chca wszystko w oryginale, to niech chociaz rusza mozgi i zapamietaja oryginalny tytul. Co do dubbingu - daj spokoj. fani krytykuja wszystko, co im przyjdzie na mysl. Bo nie chce im sie dostrzec dobrze zrobionych dubbingow (np niemieckie dubbingi: Lady Oscar czy Golden Boy, angielska wersja: Cyber City Oedo). Drazni mnie fakt, ze jest to darcie sie za oryginalem ale juz slowa po japonsku to fani zniesc nie potrafia. To jest dla mnie zupelnie niezrozumiale. Pozdrawiam. [4] Re: Uczymy się japońskiego?
[9] Re: Uczymy się japońskiego?
Ta... nudzi mi się to się przyczepię.
"Minna-san, nihongo benkyoo shimashoo"
zjadłaś o :P po nihongo; o - czyli partykuła biernika :)
"Oppai ii desu. Antara futari sorotte temeko shitatsu no?"
Sou da. Oppai was hontouni ii desu. Demo ookii no hou ga ii to omotteru ;) Po Oppai musisz mieć partykułę. Wa lub Ga.
Ogólnie, artykuł nie wnosi nic odkrywczego. Jak już zaznaczyli przedmówcy, ludzi denerwują makaronizmy. Jak się pochodzi dostatecznie dużo po konwentach/spotkaniach mangowych to bez problemu wyłapie się denerwujące dzieci, które w co drugie zdanie muszą wrzucić baka. Najgorszym przykładem jaki ja znam była dziewczyna, która w jedno zdanie zmieściła sugoi, wai, kawaii, baka, mizu, pantsu i bodajże kami. Rozmowa była o pogodzie. Ręce świerzbiły. [11] Re: Uczymy się japońskiego?
Taka sugoi kawaii pogoda byla, ze zmoczyla majty? [14] Re: Uczymy się japońskiego?
no coz, zgubilam, prawda, nie znaczy to jednak, ze nie wypowiedzialabym tego zdania prawodilowo, kicius, czy ty nigdy nie miewasz literowek?:) Uaaa reezte pomine, bo jest zbyt oczytwista:) Dziekuje za przemila i jakze 'cenna' krytyke. :) makaronizm - to na przyklad: suwenir. To slowo lider. Aut, itp. Makaronizm, to slowo, ktore przyjelo polska pisownie oraz forme gramatyczna, jednak trzon jej jest nadal oryginalny. W przypadku japonskiego makaronizmem byloby: kawajowa panienka. natomiast to, o czym Ty myslisz to tzw. wtracenia. Swojego czasu ogromnie modne rowniez w jezyku polskim, uznawane za oglade kulturalna. Radze naprawde czasem skorzystac ze slownika, zanim zaczniesz naduzywac slow, ktorych znaczenia mylisz:) Dziekuje za komentarz, zwrocenie uwagi na blad - chociaz mogloby to byc mniej kasliwe (ach, jak tutaj ludzie uwielbiaja innym dogryzac;P) i ogolnie poswiecenie uwagi na tekst. Pozdrawiam. [18] Re: Uczymy się japońskiego?
Mylisz się twierdząc, że wyrazy obce muszą być dostosowane do polskiej gramatatyki. W zdaniu "Mamy dzisiaj kawaii pogodę" wyraz kawaii jest jak najbardziej makaronizmem. Fragment Chmielowskiego: "Naród polsko iako Wolności inne Narody praecellit prerogatywą i kleynotem, tak nie tylko w rządach y w mowie, ale też w słów zażywaniu Cudzoziemskich non adstringitur niewolą iak Moskiewska Nacya; jedną tylko ma regułę y hamulec Polak od Ducha Świętego: Tempus tacendi et tempus loquendi [...] nasz Słowieńsko-Polski język podszywa się wielu językami, osobliwie Łacińskim, Niemieckim, Francuskim." Z kolei przytoczony przez ciebie wyraz aut (na oznaczenie sytuacji, kiedy piłka wylatuje poza zenwnętrzną linię boiska lub kortu) będący zapożyczeniem z języka angielskiego, makaronizmem/barbaryzmem nie jest, bo: 1.) jest przyjęty w polszczyźnie i nie można bezproblamatycznie wykazać jego obcego pochodzenia; 2.) nie przywędrował do nas po to, aby zastąpić słowo rodzime, ale dlatego, iż nie mieliśmy polskiego odpowiednika. I podobnie jest z pozostałymi podanymi przez ciebie wyrazami, ale one nie spełniają one obu powyższych warunków (i jeszcze jednego) jednocześnie. [20] Re: Uczymy się japońskiego?
Pozdrawiam kolegę "pewnie-też-z-FP" :) [21] Re: Uczymy się japońskiego?
[22] Re: Uczymy się japońskiego?
Szczecin pozdrawia. [23] Re: Uczymy się japońskiego?
[29] Re: Uczymy się japońskiego?
[36] Re: Uczymy się japońskiego?
Nie, nic się nie zmieniło, więc stawiam na tą lub inną koślawość. Sprawdź dokładniej w "Słowniku..." Sławińskiego, podręcznikach z poetyki lub teorii literatury w których jako autorzy figurują Głowiński, Okopień-Sławińska, Miodońska-Brookes albo też konkretnie w "Poetyce" Kulawika - s. 111 i dalsze, wyd. 1, Warszawa 1990. [19] Re: Uczymy się japońskiego?
"Radze naprawde czasem skorzystac ze slownika, zanim zaczniesz naduzywac slow, ktorych znaczenia mylisz:)" Ups, proszę pani! Przecież makaronizm to wcale nie jest "slowo, ktore przyjelo polska pisownie oraz forme gramatyczna, jednak trzon jej jest nadal oryginalny." Taką definicję można przypisać zapożyczeniom przyswojonym całkowicie, a nie cytatom! Bardzo wygodny podział zapożyczeń: 1.cytaty (słowa zaczerpnięte z obcego języka, nieodmienne, wymawiane tak, jak w obcym języku), 2.zapożyczenia przyswojone morfologicznie (odmienne, z polskimi końcówkami fleksyjnymi, przedrostkami i przyrostkami), 3.zapożyczenia przyswojone fonetycznie (wymawiane "po polsku") i 4.zapożyczenia całkowite, czyli przyswojone i morfologicznie, i fonetycznie. Jakby nie patrzeć, makaronizmy to cytaty. Suwenir to nie cytat, bo jest przyswojony całkowicie (suwenir, suwenira, suwenirem - no i nie "souvenir" - pomijam już, czy to jest prawdziwe słowo). "Kawajowa panienka" nie jest makaronizmem, bo się odmienia. "Kawaii panienka" to makaronizm (ale tylko wtedy, kiedy wymawiamy "kawaii" jak Japończycy). Ja wiem, że to językoznawcze pierdółki, ale kiedy ktoś kogoś odsyła do słownika, a sam "nieteges", to ja nie mogę. Co do tego, że kiedyś makaronizmy były "top trendy" i bardzo pożądane - kiedyś też ludzie się nie myli i sikali pod stół, ale na szczęście zmądrzeli i im przeszło. Tak samo było z makaronizmami. Ciao! [30] Re: Uczymy się japońskiego?
Uaaa... ale mi sie oberwalo. :D niech bedzie. Widze ze tu same supermozgi. Ja nie moge, odpadam!XD I skoro tak swietnie znasz nasz rodzimy jezyk, czy naprawde nie zauwazasz, jak wiele makaronizmow na codzien stosujemy? XD Wiec czemu to darcie sie, ze kawaii panienka fatalnie brzmi, bo juz mega hit nie? :P Po prostu nie rozumiem czemu wszyscy przeklinaja japonski i twierdza, ze to pozerstwo, nie zdajac sobie sprawy ilu tych wlasnie makaronizmow uzywamy na codzien. Chyba cos kiedys gdzies przeoczylam;P Pozdrawiam. [33] Re: Uczymy się japońskiego?
[34] Re: Uczymy się japońskiego?
Przepraszam, że się tego uczę i akurat tym się interesuję. Ty masz prawo uczyć się japońskiego, ja mam prawo uczyć się polskiego. Makaronizmy zauważam, sprawę sobie zdaję. Dlaczego zakładasz, że nikt tego nie zauważa? Problem w tym, że nie odróżniasz makaronizmu od zapożyczenia - pierwsze jest błędem, drugie tylko czasami jest niepoprawne. Makaronizmy to słowa niepotrzebne, a bez zapożyczeń często nie można się obejść. Dlaczego nakłaniasz do grzechu? Jak pół miasta pluje na chodnik, to ja chyba nie muszę... Też pozdrawiam. [37] Re: Uczymy się japońskiego?
[35] Re: Uczymy się japońskiego?
[12] Re: Uczymy się japońskiego?
[13] Re: Uczymy się japońskiego?
[15] Re: Uczymy się japońskiego?
Swojego czasu byl w ksiegarniach i mozna go zdobyc bo wznowili edycje. Taki maly z czerwonymi i czaarnymi kwadratami (zeskanuje okladke i podesle, jak znajde0. Byla tez do tego kaseta - przydatne zwroty, pojedyncze slowka - mnie sie ogromnie przydaly kiedy to musialam wyjasniac japonce, ze niestety nie umiem dobrze mowic po japonsku, za to umiem dobrze po angielsku:> I takie tam. Autorzy: Katsuyoshi Watanabe i Alina Wojcik. Tytul: minirozmowki japonskie. [17] Re: Uczymy się japońskiego?
[31] Re: Uczymy się japońskiego?
[27] Re: Uczymy się japońskiego?
[32] Re: Uczymy się japońskiego?
Ale czy mowilam o pojedynczych slowach? Sie uczepiliscie jak rzep psiego ogona. Mowilam o CALYCH ZDANIACH! Bo mnie tez wtracanie pojedynczych slow drazni. Nie drazni mnie natomiast powiedzenie calego zdania w danym jezyku. Bo to juz poczatek konwersacji. Tak trudno pojac? Wlasciwie, to shit fuck i inne tego typu przeklenstwa, to akurat przerywniki, kawai czy kakkoi bym do nich nie zaliczyla. Pozdrawiam. [38] Re: Uczymy się japońskiego?
Nie zgadzam się z tym tekstem, sam osobiście nie boję się używać japońskich słówek typu ohayo, konnichiwa, arigatou itp., jak również w spisie anime staram zapisywać wszystkie tytuły po japońsku i dopiero potem, jeśli japoński tytuł niewiele mi mówi to w nawiasie po angielsku. Jesli idzie o oglądanie anime to lubię jak jest oryginalna ścieżka dźwiękowa z polskimi napisami, wtedy język japoński jakoś łatwo mi wpada w ucho. Moze są osoby, które jednak wolą dubingi i lektorów, jednocześnie oficjalnie mówiąc, że to jest złe, ale jednak wydaje mi się że artykuł jest trochę przesadzony. Przecież jesteśmy w Polsce i dlaczego mielibyśmy nie wydawać po Polsku, jak będę chciał mieć anime w zupełnym oryginale to albo ściągnę sobie rawa z internetu, albo jak już zostało wydane na DVD to kupię w sklepie internetowym. Poza tym nie każdy fan mangi / anime musi chcieć się uczyć japońskiego, bo przecież to nie jest potrzebne aby mieć takie hobby. [44] Re: Uczymy się japońskiego?
Nie twierdze, ze wszyscy fani. Jesli w tekscie widzisz wszyscy fani co do jednego, zwracam honor, tylko pokaz ktora linijka. Co do napisow - niech sobie beda w jakiej chca formie, mnie chodzilo o dubbingi i darcie sie ze sciezka oryginalna. Ale jak widac po wypowiedziach powyzej to, o czym sie mowi to juz niewielu obchodzi (moze wylaczycie po prostu glos bo i tak sie na nic on nie zda? :/). Tjaa podobnie niepotrzebna jest znajomosc angielskiego by interesowac sie literatura angielska, ale ile sie traci z oryginalu, to juz nie wspomne. Pozdrawiam. [46] Re: Uczymy się japońskiego?
[53] Re: Uczymy się japońskiego?
Cóż, chodzi o to, żeby mieć wybór... Probem nie dotyczy tylko anime - oglądanie Star Wars w dubbingu... (no comments).
CO do ściągania z netu - cóż, nie każdy ma możliwość, a z drugiej strony zdarzyło mi się mieć anime zgrywane z angielskeigo DVD w formacie .ogm, czyli tak, jak na DVD. Do wyboru: ścieżka ang i jap., do tego napisy... MNIAM!
A wybór miło mieć... wydelegowawszy rodziców na wakacje z domu, mogłam sobie obejrzeć LOTR w oryginale z wyłączonymi napisami... Ach..... [48] Re: Uczymy się japońskiego?
Mam pytanie do SZ.P.Autorki: jaki konkretnie miała na myśli podręcznik pisząc o "świetnej książce do gramatyki japońskiej, słynnej w gronach przyszłojaponistycznych "? M. BTW shimatta to pewnie czas przeszły od shimau ;D [60] Re: Uczymy się japońskiego?
Jedno czego jestem pewien to, że shimatta zapisane w pełni hiraganą to proste "damn it". Nie jestem teraz pewien czy nie ma też drugiego znaczenia bo z japońskim to jednak nigdy nic nie wiadomo. [50] Re: Uczymy się japońskiego?
[51] Re: Uczymy się japońskiego?
[52] Re: Uczymy się japońskiego?
Uczę się japońskeigo od dwóch tygodni, 6h zegarowych w tygodniu (8 godzin uczelnianych).
(Do tego tyle samo anglika).
Ktoś chętny? Oto studia etnolingwistyczne, i trochę szczęścia, żeby akurat w danym roku był japoński.
Tylko, że nauka języków to kwestia samozaparcia i systematycznośći. Radzę wszysctkim głeboko sie zastanowić, czy NAPRAWDĘ tego chcą.
A z pozycji do samodzielnej nauki... Jest na rynku książzka Naoya Fujita "Mówimy po japońsku" - można sie zapoznac z podstawami języka i zastanowić, czy chcemy się zabrać za to na poważnie. [54] Re: Uczymy się japońskiego?
no cóż ja uczę się japońskiego i ccichą fanką anime jestem:) [55] Re: Uczymy się japońskiego?
Ale zjechaliscie biedna dziewczyne :P [58] Re: Uczymy się japońskiego?
uzywanie słowek w japońskim to pozerstwo tak? a jak chodzicie na dyskoteki zeby "popodrywac panienki" i nawijacie swoja cudowną gadką to juz nie jest pozerstwo? litości..
I wy wszyscy jesteście tolerancyjni? a jak ktoś powtrąca sobie do zdania pare słówek w języku który ubóstwia to juz zabić go i wykastrować [59] Re: Uczymy się japońskiego?
Ja zawsze chcialam nauczyc się przynajmniej podstawowych słówek np.dziękuje:) Ale bez powtarzania słówek,lub gramatyki to.... Wielka praca:) [61] Re: Uczymy się japońskiego?
A ja jestem fanem anime i uczę się japońskiego... z czasem oglądania anime zakochałem się w japońskiej muzyce ( teraz tylko jej słucham XD )... zdarza się też natknąć na mangę :). Po roku zamiłowania do Japonii... oglądania programów krajoznawczych czy nawet kulinarnych... zainteresowałem się językiem... cóż... idzie mi to jak ścinanie sakury tępym toporem ale się nie poddam XD [62] Re: Uczymy się japońskiego?
Osobiście uważam, że wszelkie makaronizmy są drażniące, gdy wciska się je na siłę i w wieeeeelkiej ilości. -_- Jednak co do nauki języka japońskiego - jeśli ktoś chce się NAPRAWDĘ U C Z Y Ć się tego języka powinien poświęcać na to dużo czasu i nie przejmować się innymi. Mówienie słówek, gdy przyjdzie nam na to ochota, słuchanie muzyki, czytanie choćby pojedynczych znaków - to wszystko sprawia, że posługiwanie się tym językiem nie będzie sprawiało problemów i nie będziemy się "zatykać" w połowie zdania i będziemy czuć się pewniej, gdyż będziemy mieć wrażenie jakiegokolwiek obycia z tym językiem. Jak byłam na pierwszej lekcji rosyjskiego myślałam, że padnę. Totalna masakra i wielka niepewność (przynajmniej dla mnie) Nawet te 20 minut dziennie coś da. Niby nic, ale zawsze coś wejdzie do głowy. Jednakże szpanerstwa nie trawię. Czasem też wtrącę gdzieś "baka" czy "itadakimasu" ale tylko w towarzystwie osób, które rozumieją te zwroty i się nimi posługują, choć nie podzielają mojego entuzjazmu jeśli chodzi o naukę. Na jednym forum witałam i żegnałam się po japońsku i to było na porządku dziennym i nie było w tym nic dziwnego. A jeśli ktoś nie chce być brany za szpanera to niech się wybierze na dni kultury japońskiej albo na kurs. Zresztą zawsze znajdzie się taki kto powie żeś szpaner. Darcie się o oryginalne wersje... hmm... nie można każdemu dogodzić. Napisy są chyba najlepsze, choć jak ktoś już wcześniej wspomniał, często zdarza się tak, że jedno zdanie może być przetłumaczone na kilka sposobów. Sama się z tym spotkałam się oglądając anime. Tylko niektórzy zapominają, że tłumaczenie ma na celu oddanie sensu zdania, a nie jego dokładnego tłumaczenia. W drugim wypadku mogę wziąć tekst i wkleić go do translatora. Poza tym wszystkim uwielbiam Japonię i uważam, że jest fascynującym krajem. W tej chwili najbardziej intrygują mnie słodycze i przekąski. [63] Re: Uczymy się japońskiego?
Ot i bardzo ladny artykul. Ja ucze sie Japonskiego od 3 miesiecy i kurs mnie bardzo wciagnal. Moze to zasluga mojej nauczycielki czy mojej dziewczyny ktora jest japonka i mi czesto pomaga. Najwarzniejsze to przelamac pierwsze trudnosci potem jezyk sam Cie wciagnie. Pozdrowienia dla wytrwalych. [64] Re: Uczymy się japońskiego?
Zajmij się najpierw językiem polskim lepiej ;xx Przecież w tych czasach przeglądarka podkreśla zdarzające się literówki (mam nadzieję, że to wyżej to była jednak ona…). Tak trudno zerknąć na co to, co się wysyła? Przynajmniej nie robi się z siebie idioty… | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||