Niusy Teksty Galerie Plikownia |
reANIMation 4Michał Durys Czwarta edycja reANIMation znana także pod przydługą nazwą II Ogólnopolskiego Festiwalu Komiksu Japońskiego była jednym z najbardziej oczekiwanych w mangowym światku wydarzeń tego roku. Szumne zapowiedzi irytowały wykrzyknikami kończącymi każde zdanie, ale także rozbudzały spore nadzieje, tym silniejsze, że zeszłoroczna reANIMka była bardzo udana. Czy sukces udało się powtórzyć? Chyba nie będzie wielką niespodzianką, jeśli napiszę, że tak. W tym roku reANIMation odbyło się w tej samej Szkole Podstawowej nr 57, co w zeszłym roku. Dojazd z dworca PKP jest bardzo prosty, choć dość długi. Za sprawą robót na torowisku i zmianom tras tramwajów nieco więcej problemów nastręczał dojazd z dworca PKS, ale z pomocą planu miasta i uczynnych mieszkańców Bydgoszczy szło sobie poradzić. Plan dojazdu na stronie konwentu był czytelny, lecz końcowe kilkaset metrów od przystanku do szkoły niektórym sprawiało problemy, nawet pomimo wiszących po drodze drogowskazów.Przed wejściem do szkoły od pierwszych godzin konwentu stał mniejszy lub większy ogonek wannabe-konwentowiczów. Wpuszczanie szło sprawnie i oczekiwanie nie irytowało. Nieco gorzej sytuacja miała się wewnątrz: choć na potrzeby sypialni zaalokowano całe drugie piętro szkoły miejsce w salach szybko się skończyło. Istniała realna groźba, że reANIMation już na starcie padnie ofiarą klęski urodzaju, bo choć konwenty z założenia nie odbywają się w sleeping roomach to brak miejsca do spania potrafi źle wpłynąć na samopoczucie uczestników, zaś wzrost agresji u ludzi stłoczonych na małej przestrzeni został już dawno naukowo potwierdzony. Organizatorzy podratowali sytuację adaptując na sypialnie mniej oblegane sale (m.in. galerię fotograficzną i nieużywany kawałek 2nd Main Roomu). Mimo to część osób spała na korytarzu, co jednak biorąc pod uwagę ścisk w sleepach było chyba rozwiązaniem bardziej komfortowym. Dzień pierwszyProgram konwentu był naładowany atrakcjami, niemożnością byłoby być na nich wszystkich, więc z konieczności ich opis będzie wyrywkowy i raczej impresyjny niż chronologicznie-faktograficzny. Największą atrakcją pierwszego dnia był bez wątpienia cosplay. Wystartowało w nim 38 uczestników, co chyba stanowi polski rekord, a z pewnością czyni go jednym z największych. Ilość poszła w parze z jakością, większość przebrań była dopracowana i starannie przygotowana, prowizorka montowana z czego się da tuż przed imprezą stanowiła margines. Warty wspomnienia był także system oceniania: na półtorej godziny przed cosplay'em uczestnicy zostali zapędzeni do kazamatów orgroomu, gdzie jury w składzie Coach, Landsil, RadaZ, Shinno Michio i Techno mogło się każdemu przyjrzeć z bliska, pomacać i zadać pytania o strój. Oceny były wystawione przed cosplay'em, a występ na scenie był już tylko atrakcją dla publiczności. Mi ten pomysł przypadł do gustu, dzięki niemu ocena bardziej odzwierciedla jakość stroju, a mniej popis na scenie. Część sceniczną poprowadził nasz redakcyjny kolega Yanek – etatowy konferansjer WWFF. Jego popisy wielokrotnie rozbawiły publiczność, ale mam wrażenie, że czasami przytłaczał uczestników i nie pozwalał im się dobrze zaprezentować. Prezentacja przeważnie ograniczała się jedynie do wejścia na scenę, zakręcenia kilku piruetów i powiedzenia kilku rzeczy o stroju, choć kilkoro uczestników pokusiło się o demonstrację swoich rekwizytów czy wręcz umiejętności pirotechnicznych. Niestety, z powodu dużej liczby uczestników nie starczyło czasu na prezentację wszystkich scenek, więc organizatorzy zrezygnowali z nich w ogóle, by żaden z uczestników nie czuł się pokrzywdzony. Wielu konwentowiczów było tym mocno zawiedzionych, ale ja mając w pamięci typowy poziom scenek nie uważam, by była to wielka strata. Cosplay wygrała dziewczyna w stroju Rabi~en~Rose. Podczas cosplay'u sala gimnastyczna był wypełniona po brzegi, co niestety było bardzo wyczuwalne – w powietrzu unosił się nieprzyjemny zaduch, a jedyny na sali wentylator stał się mrocznym obiektem pożądania tłumów. Przypuszczam jednak, że nic na to nie dało się poradzić – taka uroda sali gimnastycznej. Co najwyżej można pomarzyć o lepszym budynku.Z kolei najważniejszym punktem pierwszego dnia było spotkanie z emisariuszami Anime Gate w osobach Mr Jediego i Seriki. Najważniejsze informacje tam ujawnione streściłem w niusie napisanym na gorąco z konwentu. Tu jedynie wspomnę, że początek prezentacji „Appleseeda” troszkę popsuł zacinający się zwiastun. Potem nastąpiło omówienie planów Anime Gate, gdzie Mr Jedi na każdym kroku podkreślał ogrom inwestycji i obiecywał niemalże złote góry, podobnie zresztą czynił przy odpowiadaniu na pytania publiczności, na które przyszła kolej później. Niestety, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w swych staraniach ucieka się do przesady. Przykładowo firma Vision, która stoi za całym projektem wbrew temu co mówi Jedi nie jest największym dystrybutorem, zarówno na rynku kinowym jak i domowym ustępuje chociażby Warner Home Video. Z kolei na bardzo konkretne pytania, np. o ilość kopii „Appleseeda” albo planowaną sprzedaż DVD udzielał wymijającej odpowiedzi. Tym niemniej po odsianiu hurraoptymizmu, marketingowych ochów i achów nie mam wątpliwości, że faktycznie mamy przed sobą największe z dotychczasowych wydarzeń na rynku anime w Polsce. Nawet jeśli tylko ¾ z tych zapowiedzi się ziści to i tak rynek przeżyje rewolucję, a szanse na łatwy dostęp do anime są duże. Mam cichą nadzieję, że wtedy anime.com.pl zgodnie ze swoją nazwą w końcu będzie mogło zająć się rynkiem anime po polsku. Są na to szanse, bo w późniejszej rozmowie Jedi przyobiecał udostępniać każdą wydane przez Anime Gate płytę naszemu serwisowi. Tytułem dygresjii nadmienię, że w Sali, w której odbywały się spotkania również panował straszny zaduch. W tym wypadku jednak organizatorzy mogli przynajmniej starać się go zamaskować odświeżaczami powietrza, niestety na ten pomysł nikt nie wpadł.Dużą frekwencją cieszył się też wieczorny koncert duetu In'You. Dziewczyny przygotowały nowy repertuar, a ich występ został okraszony miłą dla oka wizualizacją, co chyba zdarzyło się po raz pierwszy w dziejach konwentowego śpiewania w Polsce. Ogólnie występ zrobił na mnie wrażenie najbardziej profesjonalnego spośród wszystkich tych, które widziałem na konwentach. By wywiązać się z roli złośliwego krytyka napiszę jednak, że wokalnie nie był to najlepszy występ In'You. Czasami wokalistki śpiewały obok muzyki i nawet moje słoniowe ucho wyłowiło sporadyczne fałsze, a ich makijaż był niezbyt udany. Mimo to koncert bez wątpienia przypadł do gustu publiczności, której część żwawo pląsała przed sceną. Jednak próba wtargnięcia uczestników na scenę spotkała się z szybką i stanowczą reakcją obsługi technicznej, skądinąd jak najbardziej słuszną. Przed koncertem należało zrobić więcej miejsca przed sceną by tam publiczność mogła sobie hasać, mam nadzieję, że orgowie będą o tym pamiętać następnym razem.Z czternastu (!) odbywających się w sobotę paneli wybrałem się tylko na MAlinkowy. Choć z tego serwisu raczej nie korzystam, to z chęcią posłuchałem opowieści „z kuchni” i w pewien przewrotny sposób cieszyłem się, że nie tylko ja borykam się z problemami z serwerem tudzież nie mam czasu na poprawienie jakiegoś błędu. Ze wspomnianego ogromu prelekcji prawie każdy mógł znaleźć coś interesującego dla siebie. Nie zabrakło evergreenów takich jak hentaii, broń japońska czy ghotic lolity, ale pojawiły się także bardziej oryginalne propozycje, jak choćby efekty komputerowe w anime czy zakupy w Japonii. Tu jednak ilość niekoniecznie poszła w parze z jakością, gdyż dochodziły mnie głosy, że część paneli była słaba za sprawą kiepskiego przygotowania prowadzących. To jednak pozostawiam jako niesprawdzoną pogłoskę, a sam fakt przygotowania tak licznych i zróżnicowanych paneli zasługuje na uznanie. Żelazny punkt programu każdego konwentu w postaci konkursu wiedzy wypadł blado. Wprawdzie przyciągnął dużą liczbę uczestników i jeszcze liczniejsze grono kibiców, ale pytania jakby skserowane z innych konwentów i całkowita schematyczność w sposobie jego przeprowadzenia sprawiły, że nie chciało mi się śledzić zmagań o tytuł mangowego omnibusa. Ile razy można pytać o to, w jakie zwierzątko zmienia się Ryoga Hibiki albo ile tomów ma Fushigi Yūgi? Nad ułożeniem dobrych i świeżych pytań trzeba się bardziej namęczyć, ale konkurs wiele na tym by zyskał.Bardzo dobrze wypadł natomiast rozgrywany o północy konkurs „test ur body & mind”. Zgodnie z nazwą zadania wymagały wykazania się na zmianę tężyzną intelektu i fizyczną. Startujące pary musiały się popisać kolejno: umiejętnością tańczenia na kartce papieru, układania piosenki o konwencie, stworzenia filmu animowanego w notesie 2 KC, a w finale wygrać wyścig w śpiworach. Jako uczestnik tego konkursu bawiłem się świetnie, a z relacji znajomych wiem, że oglądanie go było także pasjonujące. Zawodnicy dawali z siebie wszystko: tańcząc na kartce dokonywali cudów akrobacji, aby zmieścić się we dwójkę na przestrzeni wielkości kartki A5; podczas śpiewania piosenki o prysznicu moja dziewczyna dla zwiększenia realizmu oblała się wodą, a ziomale rapujący o Zoltanie byli po prostu niesamowici; finałowy wyścig w śpiworach dramatyzmem nie ustępował słynnemu wyścigowi rydwanów z „Ben Hura”. Na tych, którzy mieli pragnienie coś obejrzeć czekały trzy sale projekcyjne. Większość czasu na głównej sali była zarezerwowana na pokazy anime, przeważały nowe tytuły. Z kolei w 2nd Main Roomie leciały starsze produkcje, m.in. „Gunsmith Cats”, „Ah! My Goddess!” i „Lupin the 3rd”. Na miłośników kina fabularnego czekała sala Asian Cinema, gdzie bez przerwy serwowano azjatyckie filmy. Powgapiać się w ekran można było także w AMV Zone, gdzie przez większość czasu puszczane były fanowskie teledyski, a także odbyło się kilka paneli poświęconych AMV („Rodzaje synchronizacji w AMV”, „Adobe After Effects”, „Czego nie chcemy widzieć w AMV?”). Teledyski przeważnie cieszą się na konwentach dużą popularnością, więc wydelegowanie osobnej sali do ich puszczania jest dobrym rozwiązaniem. Dodatkową zaletą AMV Zone było to, że można tam było się zaczepić w oczekiwaniu na inne atrakcje, nie męcząc się odnajdywaniem straconej fabuły, jak to ma miejsce w wypadku wejścia w połowie filmu. Wszystkie sale był wyposażone w rzutniki, więc gdyby nie szkolne krzesełka można by rzec, że zapewniały komfortowe oglądanie. Przed konwentowiczami z wolnymi zasobami gotówki otwierały się szerokie możliwości jej spożytkowania, bowiem wystawcy przybyli bardzo licznie. Tuż przy wejściu swoje stoisko miał bożek szarej strefy czyli Yanek i jego otaku.pl, a na nim m.in. jeszcze ciepłe znaczki anime.com.pl. Nieco dalej swoją ofertę miseczek, pałeczek, zakładek z imionami i innych japońskich drobiazgów prezentowała firma Maru. Na przeciwko rozłożyła się Hon'Ya z asortymentem małych figurek i innych dupereli. Większość wystawców była jednak ulokowana nieco dalej, w korytarzu. Swoje stoiska miały tam wydawnictwo Wolf Fang, oferujące karciankę Crystalicum i powiązane z nią gadżety, Waneko z premierowym trzecim tomem „Hiroszimy”, JPF, Kasen Comics z premierowym „Priestem”, Mandragora, a także Comics Universum i kilka innych stoisk, których nie pomnę. Nie zabrakło promocyjnych cen, lecz mimo to łatwo było pozbyć się pokaźnej kwoty.Wzorem ubiegłego roku cały korytarz na pierwszym piętrze był zajęty przez ULTIMAte Zone, gdzie na konsolach zapewnionych przez firmę Ultima można było gierczyć w gry różnorakie. Największym wzięciem cieszyły się m.in. Burnout 3 i 4, Tekken 5, Pro Evolution Soccer i Singstar, a nocą królował Resident Evil. Konsole pracowały prawie non-stop i zawsze okupowało je przynajmniej tuzin osób. Rozrywka elektroniczna, acz w bardziej aktywnym wydaniu odbywała się także w ulokowanym na parterze DDR Zone. W sali obok można było spróbować swoich sił z karciance Crystalicum: Kryształowa Gra Karciana.Innych atrakcji było pod dostatkiem, wystarczy wspomnieć koncert na flecie japońskim, trzy LARPy, cztery spotkania, dziewięć konkursów, zorganizowaną na prędce pod naciskiem uczestników noc hentaii, a to bynajmniej nie koniec. Jednak nie wszystkie punkty programu wypaliły. Za sprawą wczesnej pory na warsztaty Para-Para Dance zgłosiła się tylko jedna osoba, zaś pogoda pokrzyżowała planowane zawody „sumo”. O ile atrakcji nie brakowało, to zregenerowanie sił po nich nastręczało więcej problemów. Największy stanowiły prysznice. Na całym konwencie dostępny był tylko jeden dwuosobowy przybytek tego typu, który przy ponad 700 uczestnikach był zdecydowanie niewystarczający. Pierwszego dnia prysznic był dostępny, lecz wbrew zapowiedziom tylko z zimną wodą. Usprawiedliwieniem dla orgów było to, że awarii grzałki nie mogli usunąć własnymi siłami, a szkoła nie wywiązała się z obietnicy usunięcia usterki przed konwentem. Drugiego dnia na drzwiach do prysznica pojawiła się kartka informująca, że korzystanie z niego jest zabronione, gdyż skutkuje zalewaniem piwnicy, co jednak na nikim nie zrobiło wrażenia i ludzie kąpali się w najlepsze. W tej sytuacji organizatorzy mogli zmajstrować prowizoryczne prysznice na wzór tych z reANIMation 3, ale niestety nikt nie wpadł na ten pomysł. Trzeciego dnia prysznic był zamknięty na amen. Na szczęście umywalki były dostępne cały czas i wystarczającej liczbie, by konwent nie zamienił się w mobilną broń bakteriologiczną. Gorzej sytuacja przedstawiała się z kiblami, które szybko obrosły syfem wszelakim. Utrzymanie ich w czystości to przykre zajęcie, tym niemniej orgowie mogli się bardziej postarać w tej materii – na BACE jakoś to się udaje. Zaplecze gastronomiczne stanowił ulokowany na drugim piętrze Papu Room. W menu znajdowały się hamburgery, hot-dogi i zapiekanki (ku mej uciesze podgrzewane w opiekaczu, a nie mikrofali) oraz napoje, batony i insze drobiazgi. Fast food był całkiem smaczny i w przyzwoitych cenach (zapiekanka 2,50 zł, hot-dog 3,50 zł). Ponadto w bezpośredniej bliskości szkoły było dużo sklepów, kilka barów i innych pożytecznych punktów usługowych, więc możliwości stołowania się było sporo. Kłopot stanowiło natomiast uzyskanie wrzątku do zalania konwentowej zupki chińskiej lub herbaty. W Papu Room czajnik nie mógł być podłączony, gdyż przeciążał instalację elektryczną. Trzeba było z nim biegać po szkole w poszukiwaniu wolengo gniazdka. Ktoś nawet w desperacji podłączył czajnik w Main Roomie, co skończyło się wywaleniem korków w całej szkole. Wrzątek można było uzyskać z czajnika podłączonego obok jednej z sal sypialnych, ale był to nieustannie towar deficytowy. Nawet jeśli ktoś miał własny czajnik to zdobycie gniazdka elektrycznego było trudne, o czym przekonałem się próbując naładować baterie do aparatu. Na szczęście problemy z elektrycznością, choć uciążliwe nie rzutowały za bardzo na przebieg konwentu. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: reANIMation. Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 9,17/10 (6 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 35 dodaj [2] Re: reANIMation 4
Genralnie to nie rozumiem tej tendencji do "pobijania", bycia "najlepszym" i jakichś takich rzeczy. Konwent ma służyć zabawie i spotkaniu się z ludźmi :) Jedno jest pewne: BAKA na pewno będzie inna niż R4 ;P [3] Re: reANIMation 4
Tego nie da sie ukryć. Baka ma swój klimat, podobnie jest z reANIMAtion. A tendencja bycia "najlepszym" to tylko opinia uczestników tych imprez. Co roku tak było i prawdopodobnie nadal tak będzie, iż ludzie będą oceniać to gdzie lepiej bawili się itd. Przyzwyczajeń ludzi nie da się tak szybko zmienić. [4] Re: reANIMation 4
[5] Re: reANIMation 4
[6] Re: reANIMation 4
heh ja osobiście tylko narzekałem na złą organizację larpu FF ^^' i na jedną walkę w sumo, która mogła zakończyć się tragicznie, ale bogu dzięki nic sie nie stało -.-" a ogólnie re4 dałbym 8/10... spoksik był _^_ [15] Re: reANIMation 4
[23] Re: reANIMation 4
Oj tam od razu wykastrowani :P Po prostu criticale latwiej bylo zadawac... wiecie... bron ciezka :P A 4 godziny latania z tym wielkim kartonowym mieczem moga czlowieka zmeczyc :P Zwlaszcza jak po Omnislash-u uslyszalem wesole zdanie "To ja Mime-uje" :D Pozdrawiam naszego Cid-a ;) [7] Re: reANIMation 4
Co do paneli: wybrałem się na "mangę w mediach": - prowadzący był nieprzygotowany (nie miał np. pojęcia o historii mangi w Polsce (ostatnie 10 lat); - zaczął od dyskusji nie na temat; - wolał patrzeć się w buty niż na publiczność, co sprawiało wrażenie olewki; - opadł z sił po 10 minutach panelu; I tyle. Że-nu-a. [8] Re: reANIMation 4
[11] Re: reANIMation 4
Owszem, nie tak się nazywał, ale o tym właśnie był. [14] Re: reANIMation 4
Nie przypominam sobie nawet zblizonego tematu do "mangi w mediach", a skoro nie taki mial byc temat panelu to jego prowadzacy nie mial miec obowiazku byc do niego przygotowanym, byc moze uczestnicy wprowadzili rozmowe na taki tor. Poza tym nie wszyscy maja sile przebicia i sa w stanie sprostac tlumowi :) [9] Re: reANIMation 4
Wedlug mnie nie ma co rozprawiac na temat organizacji, bo zawsze mozna sie do czegos przyczepic. Prawda jest taka, ze kto umial [i przede wszystkim chcial] sobie zorganizowac optymalnie czas to mial w czym wybierac.
Ja narzekac nie moge - w calym natloku paneli, konkursow i warsztatow na ktore isc chcialam nie zobaczylam nawet polowy, a to chyba najlepszy dowod na to, ze organizatorzy sie postarali. [10] Re: reANIMation 4
Minusem moim zdaniem było brak rozwieszki obok każdej z sal co odbywa się o kórej godzinie... Jeśli czegoś takiego nie posiadałeś to bez informatora ani rusz... Tak naprawdę tylko to mnie zirytowało tak mocno... A co prądu Joe to wystarczyło znaleźć odpowiedni kontakt i zaopatrzyć się w rozgałęziacz :) U nas w Sleep roomie były dwa czajniki i jeden wolny kontakt :P Jakoś nikt nie narzekał na prąd :P [12] Re: reANIMation 4
no ale fakt faktem iz kazdy informator dostal i o ile sie nie zgubilo rozklad nie byl problemem:) [13] Re: reANIMation 4
Zagubienie informatora takze nie bylo problemem - mozna bylo przyjsc na bramke i bezproblemowo otrzymac nowy egzemplarz :) [16] Re: reANIMation 4
[17] Re: reANIMation 4
[18] Re: reANIMation 4
Aha i jeszcze w ramach obrony na Twój "złośliwy" komentarz co do koncertu to trudno nie minąć sie z muzyką, której sie nie słyszy... wszystkie głośniki zwrócone były w stronę publiki więc do nas dźwięk docierał ze znacznym opóźnieniem i był raczej za cichy nie wspominając o fakcie, że po mojej stronie sceny głośnik zagłuszał entuzjastycznie bawiący się zoltanowy tłumek(pozdrowienia dla wszystkich:)). Nie żebym coś do nich miała ale ja lepiej słyszałam ich krzyki niż muzykę. A co do makijażu to wiadomio nie wszystkim musiał przypaść do gustu - nam się podobał. Z tego miejsca pragnę podziękować Marti pełniącej rolę naszej etatowej wizażystki i fryzjerki oraz Yankowi za wizualizacje i ogólne wsparcie :D [19] Re: reANIMation 4
[20] Re: reANIMation 4
[21] Re: reANIMation 4
[33] Re: reANIMation 4
Głośniki odsłuchowe to ważna rzecz dla śpiewających, zwłaszcza jak jest szybsza i głośniejsza muza w sali, gdzie jest pełno odbić. Niestety problemy z wizualizacją (z takim nowum wyskakuje się PRZED rozplanowaniem sali ;PP) spowodowały, że czasu na przestawienie centralnego głośnika na podsłuch po prostu brakło, do tego projektor stał w miejscu, gdzie normalnie by było trochę placu dla tańczących... Trzeba to będzie trochę inaczej rozwiązać następnym razem, bo mi serce stawało, jak ludzie zataczali się pomiedzy projektorem o cenie pomniejszego samochodu a światłami o cenie foremki do ciasta, ale za to trzycyfrowej temperaturze... [22] Re: reANIMation 4
Hej Tamiko - na karaoke spiewalas wolna piosenke i muzyka byla o wiele ciszej - ale juz przy glosniejszych piosenkach byly problemy... ja przykladowo w yakusoku wa iranai dopiero przy drugiej zwrotce zaczelam slyszec, ze spiewam nie w rytm muzyki i zaczelam 2 sekundy za wczesnie - bo nie slyszalam muzyki tylko echo w postaci buczenia >_< natomiast na koncert niestety nie da sie wybierac wolnych piosenek... poza tym rzy naszym koncercie dokladnie w polowie pierwszej piosenki zepsul sie equalizer - co ewidentnie slychac na nagraniu na kompie coacha - po 3 minucie nagrania cale nagranie to wielkie buuu buuu i pogrubione glosy... natomiast cale karaoke bylo ok i nagranie jest czyste i bez przesterow - jak chcesz to ci przesle kawalek w mp3 to porownasz... [24] Reanimki
Mnie natomiast serdecznie ubawil niejaki Michio, ktory przypetal sie po Reanimke za nejlepszy fanzin (bo jedyny), najlepszy dodatek okolomangowy (bo jedyny - nie liczac Kawaii-zombie by on), a natychmiast nawial, gdy przyszlo do nagrody za najwieksza wpadke (Kawaii) - no bo to przeciez oczywiste, ze to nie Naczelny Redaktor jest odpowiedzialny za stan czasopisma. Siny Misio przychodzi tylko po nagrody, a nie daj Boze jakas krytyka, to piana mu z geby scieka. :) Zabawne. I zalosne. Szlajanie sie po konwencie z butelka wodki w lapie tez moglby sobie odpuscic, to dosyc szczeniackie popisy. No, ale z drugiej strony - pasuja do niego. [25] Re: Reanimki
nie przypętał się tylko go współtworzy, a za Kawaja odebrał w zeszłym roku więc pewnie mu zwisa czy będzie miał jedną czy dwie. Butelka wódki? Sprawdzałeś zawartość? Jeśli to była rzeczywiście wódka, to już zaczynam żałować nieobecności. [34] Re: Reanimki
Od strony technicznej: W momencie rozdawania Reanimek Michio był już na bruku i z Kawaii już nic wspólnego nie miał, stąd zapadła decyzja, by nagrodę wysłać pocztą wydawcy. Przypominam, że antyReanimkę dostało Kawaii, a więc jego Wydawca, Rednacz mógły co najwyżej odebrać w jego imieniu.
Decyzję podjęła obsługa techniczna i konferansjersko-organizacyjna. [28] Re: reANIMation 4
Nie chcę sie sprzeczać, ale nie ma różnicy czy to wolny czy szybki kawałek. Jesli za późno sie zacznie w pierwszym czy drugim przypadku opóźnienie i tak byłoby słychać. Fakt nagłośnienie szło w strone widowni :), wierz mi nawet w takim przypadku da się dobrze zacząć (grunt to wsłuchanie sie w to co idzie z głośników a nie z sali). Btw. jeśli masz cokolwiek w mp3 to podeslij :). Z chęcią przesłucham :]. PS. Post nie miał na celu wszczęscia awantury. Pozdrawiam ^^ (w szczególnosci Mayę i Ciebie Koko :D). [30] Re: reANIMation 4
[35] Re: reANIMation 4
[26] Re: reANIMation 4
Na r4 było bardzo fajnie. To był moj pierwszy konwent i przyjechalam ogroimnie zadowolona. jestem szczesliwa ze moglam tam byc i pojadę rownież za rok :)
na BAKA tez się wybieram i mysle ,ze będzie rownie fajnie ;) [27] Re: reANIMation 4
[29] Re: reANIMation 4
[31] Re: reANIMation 4
[32] Re: reANIMation 4
Moje wrażenia: I Dzień 1 Mandat w MpK Bydgosz w wysokości 32 zł (no cóż dal bym obu rade ale byłem w grupie wiec nie warto pokazywać takie rzeczy młodzieży heheheeh). 2. Full Full luda :D ledwo Sie zakwaterowaliśmy. 3.Miłe main rom gościły na na takich imprezach jak costplay, seansach anime Elfen Laid itd.........:), ah jeszcze przesławny Alfons Muszka heheheheh no coś o Czeskie kulturze trzeba wiedzieć (magistrzy górą). 4 Jeszcze przesławna wizyta na konkursie wiedzy o grac buhehehehehe ludzie porażali wiedzą (papier nożyce kamień) buheheheheheehe 10 punktów dla krótko ostrzyżonego pana buhehehe z wiedze i za miłe dopingowanie innych zawodników:). 5 sen niestety tylko 3 h :). II Dzień 1. Umycie żebrów i poranna toaleta 2.Przejscie się po stoiskach i zobaczenie tego i owego ah kupienie oryginalnej koszulki za 20 zł:) (cena czarnej koszulki 6 zł) i 2 miseczek od Maru. 3. Znów main rom chyba 2 i spotkanie się z panami redaktorami. Rozmowa szła w kierunku jaki jest duży rynek mangi w Polsce (współczuje ludziom z małych miasteczek ). 4. Kimona są super szczególnie cesarzowej 34 warstwy buhehehehehehe zapomniałem się spytać ile to ważyło 5 Twister, Twister, Twister buheheheheheheh. 6. Konkursówka i konkurs wiedzy o Japonii buheheheh ten leszczyk (sry) nic nie wiedział o Japonii aż wstyd mi, bo nie ucząc się nic wiedziałem więcej pyzaty pytania powtarzały się (Teleport 2004) wstyd, wstyd, wstyd. Kaligrafia Japoniska w wykonaniu Maru była bardzo Cool (tak trzymać). Plastuś – jak nawa wskazuje lepienie z plastelinki (wykonałem Plastusia i k….. bądź guw… heeheeh) i tak jedno z czołowych miejsc zajęła koleżanka Miasto . 7.Ćwiercifinały Półfinały i Finał konkursu Tekkena na PsX2 ufffff łańsko po mordzie było bardzo trudne a finał nader pasjonujący. 8 Trinity Blood 2 ledwo dwa odcinki…………………..(chrapanie) 9 Sleep tym razem 6h i poranek i ciągłe „numa numa jej” . III Dzień Nie było już co robić i zwinęliśmy się około 13 00. Podziękowania dla drużyny z Rumi (Rumuni ), dla uprawiające SEX w toalecie męskie pary za doznania dźwiękowe, dla dwóch panów całujących się namiętnie na korytarzu z języczkiem buhehehehheh (dobra jestem tolerancyjny). I dla całej reszty OGRów (mogliście się spytać a nie grzebać mi w rzeczach w poszukiwaniu napoju bogów). | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||
Nie chcę być prorokiem ale mam wrażenie iż Baka Y2K5 nie będzie chyba w stanie pobić R4.